Czy na niedzielnym zjeździe PZPN wewnątrzzwiązkowa opozycja przypuści szturm na pozycje władz? Czy buntownikom uda się strącić ze stołka prezesa Grzegorza Latę? Tymi pytaniami żyje dziś cała piłkarska Polska. A przecież dzień wcześniej odbędzie się uroczysta akademia za okazji 90-lecia PZPN, podczas której na piersiach wielu działaczy zawisną medale.
Zdzisław Łazarczyk: Statut PZPN mówi, że związek ma prawo wyróżniania, nagradzania osób czy klubów zasłużonych dla piłki nożnej.
- Najwyższym wyróżnieniem są tytuły: członek honorowy oraz prezes honorowy. Na wniosek komisji odznaczeń zarząd PZPN wnioskuje na zjeździe o nadanie tytułu.
- Jest propozycja, by tytuł członek honorowy nadać dwunastu osobom. Są w tej grupie byli piłkarze Anczok, Musiał, kilku trenerów.
- No jest pan Serwotka.
- Nie uważam go za beton. Najwyższych tytułów nie przyznaje się ludziom młodym, bez istotnych zasług. To jest naprawdę wyróżnienie, który nie daje żadnych korzyści. Żaden krzyż chlebowy, żadne dodatki do emerytury. Po prostu ludzie, którzy dużo dobrego dla piłki zrobili, dostają legitymację plus małą odznakę. Legitymacja uprawnia do wejścia na wszystkie mecze w Polsce. I to wszystko. Mamy ok. stu członków honorowych.
- Coś w tym jest. Działacze często uważają, że medal im się należy tylko dlatego, że istnieją. Ale nam też trudno czasem weryfikować wnioski. Poza tym myśli pan, że to miło wysłuchiwać prezesów, którzy dopytują czemu nie przyznaliśmy odznaczeń ich działaczom.
- Faktycznie, ostatnio wyróżniamy mniej sędziów. Są bardziej weryfikowani.
- Dobre pytanie. Nikt o tym nie pomyślał. Z tym że na pewno nie ma takiej procedury. I nad tym może warto się zastanowić.
- Nie.
- Nie będzie wniosku zarządu w tej sprawie.
- Może PZPN zaproponuje Ryszarda Czarneckiego, może pana Bieleckiego. Obaj są aktywnymi kibicami.
- O nie, nasze odznaczenie to zbyt mały drobiazg dla niego. Premier czy prezydent to za wysoki szczebel dla PZPN.
- Diamentowe Odznaczenie, potem medale za wybitne osiągnięcia w rozwoju piłki nożnej: złoty, srebrny i brązowy, a na końcu odznaki honorowe, też trzystopniowe. Kolejne odznaczenia można dostać średnio co pięć lat. Oczywiście, jeżeli są wyjątkowe zasługi, awans jest szybszy.
- Bez przesady. Policzmy, zaczyna pan jako piłkarz kilkunastoletni. Gra pan, później działa. I po czterdziestu latach dają panu Diamentowe Odznaczenie, a pan ma raptem sześćdziesiątkę na karku. W tej chwili żyje ponad pięćdziesięciu posiadaczy tego wyróżnienia.
- A gdzie tam. Wniosków będzie mniej niż dziesięć.
- Dla nas bardzo. Na przykład pani Irena Półtorak, która zjadła zęby na futbolu kobiecym. Czy kilku bardzo zasłużonych 80-latków. Ponadto akurat na tym zjeździe w grudniu wręczymy kilka medali okolicznościowych na 90-lecie PZPN. Dostaną je wielkie nazwiska. Cieślik, Brychczy.
- No nie. Absolutnie. Ale złoty medal, kto wie. Dam taki przykład. Ostatnio sprawdziłem co ma Zbigniew Boniek. Okazuje się, że nic. Taki wspaniały piłkarz, a nikt wcześniej nie występował o odznaczenie dla niego. I ja będę wnioskował, by na 90-lecie dać mu od razu złotą odznakę honorową PZPN. Czy pan Andrzej Strejlau. Ma dopiero złotą odznakę, ale przecież wszyscy znają jego osiągnięcia, więc osobiście wystąpię o medal od razu srebrny z pominięciem brązowego. W sumie na zjeździe odznaczymy z pół setki osób.
- Skąd. Dajemy wszystkim, którzy robią coś dobrego dla futbolu. Pan też może dostać.
- Pan myśli, że w PZPN wszyscy są łasi na medale. A to wcale tak nie jest. To są ludzie bardzo skromni. Prezes nawet sam mi zapowiedział: "żadnych odznak"! Cztery lata temu odebrał srebrny medal za wybitne osiągnięcia w rozwoju piłki nożnej i na razie wystarczy.
- Piechniczek już ma Diamentowe Odznaczenie, a dla pana Engela wystąpimy o złoty medal.
- Nic pan nie rozumie. To forma nobilitacji, ludzie czują się docenieni. Miałem takie zdarzenie. Dzwoni człowiek, że zgubił legitymację do odznaczenia. Pytam, kiedy wystawiona. A on mówi, że w latach 50. Czyli gość już pół wieku temu dostał odznaczenie PZPN i do dziś jest to dla niego bardzo ważne. Oczywiście odtworzyliśmy.
- Roczny budżet mojej komisji to 35-40 tys. zł. Czy to jest szalona suma?
- No właśnie. A jaka to jest mrówcza praca. W ostatnim roku przyznaliśmy w sumie 550 odznaczeń w całym kraju. Nie tylko ludziom, ale i klubom, bo na przykład było dużo rocznic 60-lecia powstania klubów na Ziemiach Odzyskanych. W komisji jest osiem osób. I minimum raz w tygodniu trzeba usiąść na parę godzin. I przeanalizować, czy na przykład pan Janek nie został odznaczony dwa lata temu, a tu znów jest wniosek. Wie pan, niektórzy są bardzo ambitni. I odpowiedź musi być nieraz negatywna, dziękujemy.
Lato pewny siebie - przed zjazdem PZPN ?