Paweł Zatorski: - Na początku byliśmy trochę ospali. Nie wiem, z czego to wynikało. Nie byliśmy chyba jeszcze do końca przyzwyczajeni do gry w cyklu środa-sobota. I z takim właśnie sennym nastrojem weszliśmy w spotkanie i to się przełożyło na wynik. Rywale w pewnym momencie prowadzili nawet 13:8. Pojedyncze zagrywki, pojedyncze obrony - wszystko się składało na to, że powoli zaczęliśmy odrabiać te straty i w końcówce udało się przechylić szalę na swoją korzyść. Początek drugiego seta był bliźniaczo podobny do pierwszego, ale znowu udało się zrobić coś, żeby ich dojść i pokonać.
- Nic odgórnie nie zostało narzucone. Myślę, że działacze, trenerzy nie chcą wywierać na nas presji. My jesteśmy im za to wdzięczni, bo przez to możemy grac z większym luzem i nasza gra układa się dobrze. Cieszymy się, że wczoraj udało się wygrać i jedziemy w dobrych nastrojach na rewanż. Te spotkania w Pucharze CEV są taką odskocznią od tych ligowych meczów. Naprawdę czuję się taką inną atmosferę, inne zachowanie na boisku z jednej i drugiej strony.
- Na razie nie odczuwamy zmęczenia, bo mieliśmy trzy tygodnie przerwy w lidze i dobrze przepracowaliśmy ten czas. Wczoraj wytrzymaliśmy bez problemu, chociaż w sobotę mieliśmy ciężkie spotkanie z Jastrzębiem. Początek był może taki dziwny, ale potem się rozkręciliśmy.
- Dawid Murek, Piotrek Łuka i Wojtek Gradowski to zawodnicy, którzy tylko nas napędzają do tego, żebyśmy na każdym treningu robili wszystko na maksymalnym zaangażowaniu i to jest idealna sytuacja do rozwoju. Dawid jest zawodnikiem, który osiągnął w swojej karierze wiele a przynajmniej tyle ile część nas chciałaby osiągnąć przez całe swoje życie a wcale tego nie okazuje. Wygląda tak jakby na każdym treningu walczył o mistrzostwo świata, tak samo jest na meczu. Nam jest aż głupio nie starać się tak jak on. I to właśnie napędza nasz zespół.
Czytaj więcej w serwisie Reprezentacja.net ?