PZPN ma statut doskonały. I jeszcze go poprawi

Zarząd PZPN postanowił, że 20 grudnia zjazd przegłosuje wniosek o wykreślenie ze statutu punktu nakazującego coroczne uzyskiwanie absolutorium przez władze związku.

Jeżeli delegaci przychylą się do pomysłu, Grzegorz Lato i czternastu pozostałych członków zarządu do jesieni 2012 r. będą nie do ruszenia. Chyba że ktoś sam zrezygnuje (jak Kazimierz Greń) lub prokuratura postawi mu zarzuty (jak Henrykowi K.). Za przyjęciem wniosku głosowało 12 z 15 obecnych działaczy z zarządu. Jeden był przeciwny, dwóch się wstrzymało.

Co chce osiągnąć wierchuszka związku? - Nikt w zarządzie nie jest ślepy na to, co ostatnio dzieje się wokół PZPN. Wyrzucenie zapisu o absolutorium to ewidentny objaw strachu przed tym, że społeczna krytyka będzie rosła w tempie, które za rok na następnym zjeździe mogłoby spowodować, że tym razem delegaci odwołają władze - twierdzi proszący o anonimowość prominentny działacz. Nieudzielenie absolutorium jest pierwszym, koniecznym krokiem do ewentualnego odwołania władz przez ten sam zjazd albo do wprowadzenia kuratora.

Ale na zgromadzeniu za trzy tygodnie Lato i spółka oceny nie unikną. - Ponieważ jednak statut mówi, że głosowanie nad absolutorium jest jawne, to na razie niewielu zagłosuje przeciw - wyjaśnia nasz informator. I dodaje, że prawdopodobnie znajdzie się na sali delegat, który zażąda głosowania tajnego. Tylko że taki wniosek też ten sam zjazd musiałby najpierw przegłosować.

Niemal dwa lata temu, po wprowadzeniu do związku kuratora przez ówczesnego ministra sportu Tomasz Lipca, powstała specjalna międzynarodowa komisja, która miała nadzorować... zmiany w statucie PZPN, by dostosować go do najwyższych norm światowych. I rzeczywiście, prawnicy pieczołowicie pisali od nowa sporne punkty, a kolejne zjazdy związku pracowicie je przegłosowywały. Przed rokiem, kiedy kolejny minister przysłał do PZPN kolejnego kuratora - ta sama komisja doprowadziła wreszcie reformę związkowych przepisów do końca.

Po co więc związek znów dłubie przy statucie, skoro był wzorcowy? I czy w ogóle ma do tego prawo, skoro wersja najnowsza powstała pod nadzorem FIFA, UEFA, prezydenta RP i polskiego rządu? - Niestety, PZPN ma prawo w każdej chwili wnosić poprawki do własnego statutu - rozkłada ręce Michał Tomczak, były kurator. - A wszystkie poprawki sprzed roku, dwóch były wyłącznie działaniem doraźnym. Zwykłą kosmetyką, na której korzystały wizerunkowo wszystkie zainteresowane strony konfliktu, a która niczego istotnego w działalności PZPN nie zmieniła.

Ekstraklasa. Kara dla GKS za kiboli Legii ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.