Niemiec, po wygraniu w styczniu wszystkich czterech konkursów Turnieju Czterech Skoczni, chce po raz drugi zapisać się w kronikach narciarstwa - zamierza obronić tytuł mistrza w lotach zdobyty dwa lata temu w Vikersund. Do tej pory nie udało się to żadnemu skoczkowi. Po zapaleniu okostnej, które wyeliminowało go z pucharowych zawodów w Lahti, nie ma już podobno śladu. Hannawald przygotowywał się do mistrzostw w Lillehammer.
- W takiej formie Hanni jest głównym kandydatem do tytułu - uważa trener Wolfgang Steiert, który nadzorował trening w Norwegii.
- Skoki w Lillehammer dały mi pewność siebie - mówi Hannawald, który na olimpijskim obiekcie oddał 25 skoków. - Umiem latać, liczenie punktów pozostawiam innym - stwierdził Niemiec, nawiązując do kontrowersyjnych decyzji sędziowskich w Salt Lake City.
Walkę o złoto zapowiada również Martin Schmitt, który w zeszłym tygodniu wygrał zawody PŚ po raz pierwszy po 348 dniach. Kolejny raz pomóc mają "tygrysie narty", na których Schmitt poprowadził Niemcy do olimpijskiego złota w konkursie drużynowym. - To był punkt zwrotny mojego kiepskiego sezonu - ocenia czterokrotny mistrz świata. - Nowe narty są lżejsze, bardziej elastyczne.
Obok broniącego tytułu Hannawalda oraz Schmitta na skoczni Certak latać będą także Michael Uhrmann i Christof Duffner. O piąte miejsce walczyć będą Joerg Ritzerfeld, Alexander Herr i Georg Spaeth. Młody Stephan Hocke, który jeszcze nigdy nie skakał na "mamucie", został w domu. Trener Reinhard Hess postanowił, że Hocke ma przygotowywać się do pozostałych konkursów Pucharu Świata.
Mistrzostwa w Harrachowie po raz pierwszy rozegrane zostaną według nowej formuły. Do pierwszej serii w sobotę przystąpi, podobnie jak we wszystkich konkursach, 50 najlepszych skoczków z kwalifikacji. Najlepszych trzydziestu odda jeszcze trzy, a nie jeden skok - jeden w sobotę i dwa w niedzielę. O końcowej klasyfikacji zadecyduje łączna nota za cztery skoki.