Loeb przywiózł do Czech fabrycznego Citroena C4 WRC w tradycyjnych barwach Red Bulla. Pech używał wysłużonej niebiesko-żółtej Skody Fabii WRC, kupionej od zespołu fabrycznego startującego kiedyś bez sukcesów w WRC.
Na specjalnie wybudowanym torze to jednak nieznany miejscowy kierowca w gorszym samochodzie okazał się szybszy. Kibice nie mogli uwierzyć własnym oczom, bo Loeb to legenda sportów motorowych i najbardziej utytułowany kierowca w historii rajdów, a Pech przypomina mało rozgarniętego chłopca z nadwagą. Startuje regularnie i nawet dobrymi autami, ale poza Czechy raczej nie wyjeżdża. Nie jest nawet zaliczany do najlepszych czeskich rajdowców. Tymi od kilku lat są Roman Kresta i Jan Kopecky.
Imprezy tego typu są raczej zabawą, okazją dla kibiców by zobaczyć swoich ulubieńców podczas widowiskowych pojedynków bezpośrednich, a nie tak jak podczas odcinków specjalnych, gdy kierowcy startują oddzielnie. Wynik szokuje, bo to tak, jakby Michael Jordan przegrał w rywalizacji jeden na jednego ze średniej klasy koszykarzem grającym w PLK.
O przyjazd francuskiego mistrza bardzo zabiegał czeski importer Citroena, ale do końca nie było wiadomo, czy Loeb się pojawi. Prawa marketingu okazały się jednak nieubłagane, bo marka obchodzi w tym roku 90-lecie istnienia. Mistrza czeka więc pewnie jeszcze kilka promocyjnych wycieczek. I być może kilka nieoczekiwanych porażek.