Katarzyna Skowrońska-Dolata: Można powiedzieć, że leczenie zostało już właściwie zakończone. Przyjęłam wszystkie przewidziane dawki zastrzyków i zaczynam powoli wracać do gry. Trenuję, cały czas przebywam razem z zespołem i mam nadzieję, że już wkrótce w normalnym wymiarze pojawię się na boisku. Teraz jednak muszę trochę popracować nad swoją dyspozycją. Miałam długą przerwę, którą w pełni poświęciłam na podreperowanie swojego zdrowia, co muszę teraz nadrobić.
- Nie chce marudzić! (śmiech). Czasem jeszcze noga trochę boli, ale jestem na najlepszej drodze do tego, by pozbyć się problemu chorego Achillesa. Jest znacznie lepiej niż było.
- Tak, ale wciąż muszę indywidualnie pracować nad sobą. Chodzę na rehabilitację, wykonuję zalecone mi ćwiczenia, a oprócz tego normalnie trenuję z zespołem.
- Tak, dokładniej wchodziłam tylko na zagrywkę (śmiech). Na treningach skaczę normalnie i dostaje piłki do ataku, więc teoretycznie mogłabym już zagrać mecz, ale trener wychodzi z założenia, że lepiej nie nadwerężać nie do końca wyleczonych zawodniczek. Dlatego dostał am możliwość spokojnego przepracowania początkowego etapu rozgrywek, bez normalnego udziału w meczach.
- Bardzo! Naprawdę trudno ogląda się mecze z kwadratu dla rezerwowych. Chciałbym wejść na boisko, włączyć się w grę zespołu, pomóc drużynie, a wiem, że nie mogę nic zrobić. Mam jednak nadzieję, że jak dojdę do odpowiedniej dyspozycji sportowej, to szybko wrócę do normalnej gry.
- Tak, to prawda, na początku miałyśmy sporo kontuzji. Chorwatka Senna Usic wróciła z mistrzostw Europy z urazem kolana, z kłopotami zdrowotnymi borykała się też Carolina Costagrande, w efekcie czego Pesaro zostało właściwie bez gry ze skrzydeł. Martina Guiggi natomiast miała problemy z barkiem i co zrozumiałe, odbijało się to na jej postawie na boisku. Mam nadzieję, że teraz będziemy miały takich kłopotów znacznie mniej.
Cały wywiad w serwisie Reprezentacja.net ?