"Polski Olbrzym": Niełatwo być następcą Gołoty

- Gdy przechodziłem na zawodowstwo okrzyknięto mnie następcą Gołoty. To jeszcze na początku było fajne, podobało mi się, lecz później już za dużo ode mnie wymagano. Każdy chciał, żebym walczył o jakieś tytuły z poważnymi zawodnikami, ale tak naprawdę w boksie zawodowym tak się nie da - mówi w szczerym wywiadzie dla serwisu bokser.org mierzący 202 cm niepokonany pięściarz wagi ciężkiej Mariusz Wach.

"Polski Olbrzym", który aktualnie powraca do formy po operacji dłoni, po raz kolejny wyjdzie na ring najprawdopodobniej na początku przyszłego roku.

Mariusz, już dawno o Tobie nie słyszeliśmy. Powiedz, jak wygląda sprawa z Twoją kontuzjowaną ręką?

Mariusz Wach: Wiesz, na razie cały czas chodzę na rehabilitację. Na początku był bardzo duży postęp, teraz idzie to trochę wolniej. Chodzi o zgięcie palca, możliwie jak największe do pozycji zamkniętej pięści. On jeszcze kawałeczek odstaje, cały czas chodzę na rehabilitację i myślę, że będzie coraz lepiej.

Są jakieś konkretne prognozy dotyczące Twojego powrotu na ring?

MW: Na razie nie ma. 16 listopada jadę do Warszawy do doktora Śmigielskiego na konsultacje i wtedy podejmiemy jakąś decyzję- dalej rehabilitacja czy już może będę mógł boksować albo choćby trenować. Teraz też trenuję, trochę siłowni, trochę biegania, ale nic konkretnego. Żadnego uderzania na worku, żadnych sparingów.

Jesteś wyjątkowo pechowym pięściarzem. Po serii przeciętnych występów dałeś naprawdę dobrą walkę z Juliusem Longiem, a teraz znów przerwa. Po powrocie szykujecie się na kogoś mocnego, idziecie za ciosem, czy to będzie znów kto? na przetarcie?

MW: To wszystko zależy od promotora, czyli Andrzeja Gmitruka. Wiadomo, mam już taki rekord, że mógłbym boksować może nie z czołówką światową, ale tu w Europie o jakieś tytuły... gdybym się dobrze przygotował, to jak najbardziej. Może o pas Unii Europejskiej czy nawet mistrza Europy, jednak to wszystko zależy od promotora.

No wła?nie. Niedługo kończy Ci się kontrakt. Rozmawiałe? już z Andrzejem Gmitrukiem na temat przedłużenia umowy?

MW: Chłopaki majš 13 listopada galę i mam na niš przyjechać i porozmawiać. To prawda, w listopadzie kończy mi się kontrakt, no i zobaczymy, co mi zaproponuje pan Andrzej. Wiadomo- nie tylko Andrzej Gmitruk jest w Polsce czy Europie promotorem. Jest jeszcze paru innych, którzy tak samo majš chrapkę na mnie. Jestem już dojrzałym zawodnikiem, z dobrym bilansem walk i można już ze mnš robić jakie? poważne walki wieczoru.

Kto? się już z Tobš kontaktował?

MW: Nie chcę oficjalnie jeszcze nic mówić, ale sš jakie?... czy rozmowy - no nabškiwanie takie. Konkretnych rozmów jeszcze nie miałem. Wiadomo, to jest takie grono, że tu wszyscy o wszystkim wiedzš. To nie jest tak jak w piłce nożnej, że jest setki tych zawodników. W boksie jest tych zawodników kilkunastu i każdy o wszystkim wie, co się dzieje w grupie i u pię?ciarzy.

Ostatnio sporo mówiło się o propozycji złożonej Tomkowi Adamkowi przez sztab Rusłana Czagajewa. Znasz ich obu, sparowałe? wiele razy z Czagajewem. Jak oceniasz szanse ?Górala? w tej konfrontacji?

MW: Na pewno Czagajew będzie bardziej wymagajacym rywalem od Andrzeja Gołoty. Mańkut, bardzo mocno bijący w różnych płaszczyznach, zarówno ciosami prostymi jak i sierpowymi, dobry balans ciałem... Wiadomo, iż Adamek to nie Wałujew. Inna waga i na pewno byłby szybszy od Wałujewa, ale gdyby Czagajew się dobrze przygotował, to Adamek miałby naprawdę ciężko. Wiadomo, to już nawet siła nie ta, a na przykład Andrzej nie pokazał w ostatniej walce nic, żadnego ciosu nawet nie zadał. Próbował trafić jakimś sierpem, ale Adamek był dwa jak nie cztery razy szybszy i widział uderzenia, jakie Gołota chciał zadać. Andrzej uderzył sierpem, a Tomek był już z drugiej strony.

Wciąż jesteś jeszcze młody, masz 30 lat. Przechodząc do boksu zawodowego zostałeś okrzyknięty następcą Gołoty, ale sprawy pozaringowe, głównie kontuzje, zatrzymały Twoją karierę. Wierzysz jeszcze, że osiągniesz co? dużego, jakiś znaczący sukces?

MW: Osobiście wierzę. Jeśli chodzi o to okrzyknięcie mnie następcą Gołoty, to jeszcze na początku to było fajne, podobało mi się, lecz później już za dużo ode mnie wymagano. Każdy chciał, żebym walczył o jakie? tytuły z poważnymi zawodnikami, ale tak naprawdę w boksie zawodowym tak się nie da. Wiadomo, każdy zawodnik chciałby walczyć z czołówką światową, jednak trzeba wcze?niej przejąć pewne szczeble kariery. Trzeba mieć dużo szczęścia, znaleźć się w odpowiednim miejscu o odpowiedniej godzinie, by kto? mógł cię dostrzec i zaproponował ci dużą walkę. Jest wielu bardzo dobrych bokserów, którzy nigdy takiej szansy nie dostali. No i te moje cholerne kontuzje... Przecież połowę swojej kariery zawodowej pauzowałem. Z drugiej jednak strony przez okres tych pięciu lat bardzo dużo się nauczyłem, nabrałem dużo doświadczenia na sparingach w USA i Niemczech z czołówką europejską i światową i wiem, na co mnie stać. Wiem, że gdyby była konkretna walka, konkretny termin, to przygotowałbym się naprawdę w 150 procentach i pokazałbym, na co tak naprawdę mnie stać.

No właśnie, uprzedziłeś mnie trochę. Sparowałeś w Niemczech z całą czołówką światową. Powiedz mi, jak na ich tle wypadał Mariusz Wach? Czy widzisz siebie z tymi największymi i najlepszymi?

MW: Nie sparowałem z Wałujewem, a chciałbym bardzo z nim i z Gołotą kiedyś posparować, ale z Andrzejem już chyba nie będzie okazji. Nie mnie oceniać, czy dobrze wypadłem, ale ci ludzie, którzy przychodzili popatrzeć na tamte treningi naprawdę przychodzili potem po sparingach, przebijali piątki i chwalili. Inni sparingpartnerzy wytrzymywali po rundę, dwie i dawali sobie spokój, a ja bardzo chętnie jestem do tej pory zapraszany tam na treningi. Zapewne to przez moje warunki fizyczne i fakt, że nie dawałem się tak obijać, ale ja narzucałem tempo tego sparingu.

A jak wyglądałeś na tle Czagajewa?

MW: No, akurat on mi pasuje. Mańkut, trochę niższy ode mnie. Niekiedy jak mocniej go trafiłem, jak przyspieszyłem, to się zdenerwował i coś pod nosem mruczał.

Mariusz, życzymy Ci powodzenia i szybkiego powrotu na ring.

MW: Dziękuję. W tym roku niestety raczej już nie wystąpię, dopiero w przyszłym.

Gołota powinien dać sobie spokój z boksem dla własnego dobra

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.