Milena Sadurek: - Po przyjeździe na miejsce byłam mile zaskoczona. Jechałam w końcu do Rumunii z takim wyobrażeniem, jakie większość z nas ma o tym kraju (śmiech). Samo Galati nie jest co prawda szczególnie pięknym miastem, ale warunki socjalno-mieszkaniowe zapewnione przez klub bardzo mi odpowiadają.
- Z meczu na mecz nasza gra wygląda coraz lepiej. Najtrudniej było oczywiście na początku, kiedy już następnego dnia po przyjeździe musiałam rozegrać mecz. Byłam wtedy po tygodniowej przerwie, więc nie wyglądało to zbyt dobrze. Teraz rozumiem się już z dziewczynami coraz lepiej, wiadomo jednak, że do dobrego zgrania potrzeba przede wszystkim czasu.
- Pucharu Rumunii już nie zdobędziemy, ale mamy przed sobą dwa, jeszcze ważniejsze cele. Mój zespół ma walczyć o obronę tytułu mistrza kraju i o jak najlepszy występ w Lidze Mistrzyń. W rumuńskiej lidze występuje trochę inny układ ligowy niż w Polsce i liczą się przede wszystkim play-offy, na najważniejsze mecze przyjdzie nam więc jeszcze trochę poczekać.
- Podpisałam kontrakt z klubem pierwszego października i zgodnie z umową, pierwsze pieniądze z tego tytułu miały być przelane na moje konto ponad tydzień temu, do tej pory nie otrzymałam jednak stosownej kwoty. Są też w drużynie zawodniczki, które w ogóle nie dostały wynagrodzenia jeszcze za wrzesień. Prezes zapewnił nas, że wszystkie zaległości zostaną uregulowane i wkrótce dostaniemy pieniądze. Jeśli jednak tak się nie stanie, to nie pozostanie mi nic innego, jak rezygnacja z gry w Galati.
Więcej w serwisie Reprezentacja.net - czytaj tutaj ?