Tomasz Sikora: Najważniejsze będą igrzyska. Jasne, że w PŚ też chcę osiągnąć dobre wyniki, ale przede wszystkim po to, żeby nabrać pewności przed olimpiadą.
- Nie, bo w zeszłym roku cały czas byłem potem w dobrej formie biegowej. Jeśli będzie tak samo, to dobrze, a jeśli w grudniu forma będzie nieco gorsza, też będę spokojny, bo ta najwyższa ma być dopiero w lutym.
- Zacząłem w czerwcu, pół miesiąca później niż poprzednio, bo tamten sezon był nieco dłuższy. Plan ogólny był bardzo podobny, niewiele zmienialiśmy, żeby nic nie popsuć. Byłem m.in. w Ramsau, Anterselvie, dużo biegałem na rolkach, potem przerzuciłem się na narty. Mam w nogach ponad 6,5 tys. kilometrów.
- Było za gorąco, 16 stopni w dolinach, a na lodowcu śniegu jak na lekarstwo i był brudny. Nie mogliśmy w ogóle testować nart. Biegałem na pożyczonych starych nartach, żeby nie niszczyć nowego sprzętu. Dopiero we Włoszech trenowałem w normalnych warunkach na śniegu.
- Zostawiłem sobie pięć najlepszych par z poprzedniego sezonu, a firma Fischer dołożyła mi jeszcze 20 nowych modeli. Z pierwszych testów wynika, że są w porządku. Mam duży wybór.
- Olimpijska trasa jest płaska, z małą liczbą podbiegów i zjazdów, ale z dużą dawką ostrych zakrętów. Wymaga ciągłego wysiłku, nie ma gdzie odpocząć. Mogę powiedzieć, że na taką właśnie trasę jestem teraz przygotowany idealnie. Cały trening mieliśmy ustawiony pod taki właśnie wysiłek.
- To może być problem. O śnieg się nie martwimy, bo zawsze można przywieźć sztuczny. Nie sądzę, by organizatorzy mieli takie problemy, jak w tym roku Koreańczycy na MŚ, ale martwię się tą temperaturą. Nigdy nie lubiłem "upałów", jestem typem zawodnika, który kocha ścigać się w mrozie, nawet jeśli to jest minus 15. Ale na ciepły śnieg jesteśmy przygotowani. W czerwcu nasi serwismani razem z Fischerem wybrali mi sześć par na taką właśnie pogodę.
- Nie o to chodzi. Zmieniliśmy po prostu profil treningu. Był większy nacisk na wypracowanie siły w nogach, dynamiki, by móc długo ścigać się po płaskim i na szybkich podbiegach.
- Na dzień przed startem ( śmiech ). Na pewno nie można zwracać uwagi na to, co będzie się dziać w styczniu. Wtedy mogą być gorsze wyniki, bo wielu rywali będzie już myśleć o igrzyskach i nie wystartują w PŚ na 100 procent. Ja pewnie w ogóle zrezygnuję z kilku styczniowych startów i pojedziemy na zgrupowanie przedolimpijskie.
- Na wszystko. Tak naprawdę już nie mam ulubionego dystansu. Jak forma przyjedzie, można być mocnym we wszystkich. To jest mój cel.
- Chyba nic się nie zmieni, tradycyjnie Bjoerndalen i reszta Norwegów, Niemcy, Rosjanie. Trener Bondaruk trzyma rękę na pulsie i obserwuje bacznie rywali, podpatruje, co szykują. Myślę, że jak co roku pojawi się też ze dwóch-trzech młodych zawodników, tak jak rok temu Austriacy czy ten mody Chorwat [Jakov Fak], który zdobył medal na MŚ. Norwegów spotkaliśmy na lodowcu w Austrii, trenowali tak samo jak w poprzednim sezonie. Tak jak my nie chcą niczego popsuć.
- Miał jakieś problemy osobiste. Nie wiemy dokładnie, o co chodziło. Rzeczywiście dziwna sytuacja, bo moim zdaniem mógł zagrozić Bjoerndalenowi.
- Kupiliśmy w tym roku specjalny program połączony z laserowym karabinkiem do treningów "na sucho". Ostatnio z dużym powodzeniem korzystali z niego Rosjanie, którzy, jak wiadomo, strzelają świetnie. To bardzo pomogło, bo komputer analizuje wszystko z dokładnością do ułamków sekundy przed oddaniem strzału i po oddaniu strzału. Łatwo wychwytywał błędy. Dzięki temu wiem, że w pozycji stojącej lufa za bardzo uciekała mi w prawo. Dużo pracowaliśmy latem, żeby to poprawić. Staraliśmy się dojść do tego, żeby strzały wchodziły bardziej w środek każdej tarczy, a nie w prawo. Jestem teraz dużo spokojniejszy o strzelanie. Na dziś wygląda bardzo dobrze, mam nadzieję, że tak będzie też w sezonie.
- Myślałem, że zdobędzie go po raz trzeci Bjoerndalen. To dla mnie bardzo cenne wyróżnienie, bo nagrodę przyznali trenerzy ekip narodowych. Oni wiedzą najlepiej, ile kto włożył pracy na treningach. Traktuję to jako premię za całokształt. Mimo że nie zdobyłem medalu na MŚ i żadnej, nawet małej Kryształowej Kuli, to jednak trenerzy docenili to, że jako jedyny zawodnik ani razu nie wypadłem poza pierwszą dwudziestkę PŚ, że byłem najrówniejszy.
- Kolbę musiałem zmienić, bo ta była już złamana trzy razy i istniało ryzyko, że na zawodach przydarzyłby się upadek i pojechałbym na igrzyska z poklejoną kolbą. Trzeba więc było ją zmienić. I wpadliśmy na pomysł, żeby kolorystykę kolby wyłoniono w konkursie dla kibiców. Ogłosiliśmy ten konkurs, przyszło bardzo dużo prac. Bardzo mi się podobały, a jeden szczególnie. Karabin jest teraz koloru czerwonego z czarnymi i białymi elementami. Ten czerwony przechodzi w słońcu w złoty. Cały okres przygotowawczy biegałem z tą kolbą i wszystko było w porządku. Mam nadzieję, że przyniesie mi szczęście.
- Zaraz po 1 listopada lecimy do Muonio w Finlandii na ostatnie zgrupowanie. Będę chciał wystartować tam dla przetarcia w kilku zawodach biegowych, ale nie PŚ tylko niższej rangi. Być może przed igrzyskami wystartuję też w zawodach biegowych w kanadyjskim Canmore, tak dla podniesienia adrenaliny.
- Całe lato trenowałem z Łukaszem Szczurkiem i Mirkiem Kobusem. Dopiero pod koniec zacząłem wygrywać z nimi sprawdziany. Łukasz bardzo dobrze strzelał i biegał. Ale przygotowania letnie a zima to zupełnie co innego. Zobaczymy w Muonio na testach, jak sobie poradzą. Mam nadzieję, że zdołają się zakwalifikować choć do sztafety, ale patrząc na minima, będzie ciężko. Jeśli pojadę sam, nie będzie to miało znaczenia, choć sztafety byłoby mi szkoda najbardziej. To zawsze bardzo efektowne zawody.
W grudniu skończy 36 lat. Urodził się i mieszka w Wodzisławiu. Mistrz świata na 20 km z Anterselvy (1995), wicemistrz na 20 km z Oberhofu (2004), srebrny medalista igrzysk w Turynie na 15 km (2006), wielokrotny mistrz Europy. W PŚ startuje od 16 lat, zawody indywidualne wygrał pięciokrotnie. W 2006 r. zdobył małą Kryształową Kulę w sprincie. W poprzednim sezonie sześć razy na podium (jedno zwycięstwo), przez 42 dni był liderem klasyfikacji generalnej PŚ, ostatecznie zajął drugie miejsce. Obok Justyny Kowalczyk największa nadzieja na medal olimpijski w Vancouver. Żonaty, ma dwójkę dzieci.
11.02-28.02 Igrzyska w Vancouver (Kanada)