Smuda wreszcie wygrał, właściciele Zagłębia przerażeni

Ostatni czwartek był dla Franciszka Smudy szalony. W południe został selekcjonerem reprezentacji Polski, a kilka godzin później jego Zagłębie Lubin wygrało 2:0 z Polonią Bytom i opuściło ostatnie miejsce w tabeli. Nie wiadomo co zrobi właściciel klubu KGHM Polska Miedź SA, który przekazywał ostatnio duże pieniądze, ale pod warunkiem, że zespół prowadzić będzie znany szkoleniowiec.

Sprawdź się jako trener. Zagraj w Wygraj Ligę

Zobacz jak w 12. kolejce grały inne zespoły

Wychodząc na mecz przeciwko Polonii Bytom zawodnicy Smudy byli spięci. W Lubinie nie wygrali od pięciu miesięcy. Przez godzinę gry czwartkowego spotkania drużyna selekcjonera kadry nieporadnie atakowała, z najwyższym trudem przedostając się pod pole karne rywali. W ich poczynaniach widać było ogromną nerwowość.

- Tak właśnie jest, gdy zajmuje się pozycję na dole tabeli, to nic nie chce wyjść. Ale to samo z łatwością przychodzi, gdy gra się w czubie - wyjaśniał potem Smuda. - W przerwie powiedziałem chłopakom, żeby przestali się bać, że jak nawet stracą bramkę, to nic się nie stanie. Poprosiłem, żeby mi uwierzyli, że jak zapomną o nerwach, to będzie lepiej. W drugiej połowie zapomnieli, no i było lepiej - analizował Smuda.

Piotr Świerczewski: - Może chłopaki myślą o kadrze i chcieli się pokazać selekcjonerowi - żartował po meczu.

- Trener zaczął odprawę od tego, że nas nie zostawi. Będziemy pracować do grudnia, a kto wie, może i dłużej - dodawał Łukasz Hanzel.

Działacze Zagłębia są nieco przerażeni sytuacją i nominacją Smudy, bo właściciel klubu KGHM Polska Miedź SA przekazywał ostatnio duże pieniądze, ale pod warunkiem że zespół będzie prowadził znany szkoleniowiec. Wcześniej kombinat obciął znacznie budżet i w Lubinie zatrudniono debiutanta Andrzeja Lesiaka. Dopiero seria pięciu kolejnych porażek ligowych spowodowała, że prezesi KGHM zdecydowali się wypłacić duże pieniądze na zatrudnienie Smudy.

Dlatego od kilku dni prezes Zagłębia Jerzy Koziński negocjuje z prezesem PZPN Grzegorzem Lato, chcąc doprowadzić do sytuacji w której Smuda zostanie w Zagłębiu nie tylko do konca grudnia, ale do końca całego sezonu! Ale szanse na to są niewielkie, bo sam selekcjoner stawia sprawę jasno. - Jak są takie zasady, że nie można być selekcjonerem i równocześnie pracować w klubie, to ja ich będę przestrzegał. Pracuję do grudnia w Lubinie, bo tak się umówiłem z prezesem Lato. Potem odchodzę, bo zasady to zasady - mówi Smuda.

W Lubinie nie chcą już Świerczewskiego

Copyright © Agora SA