Po meczu warszawskiej Politechniki z AZS Częstochowa. Punkt na wagę złota

Trzy porażki z rzędu nie martwią nikogo w warszawskim klubie. - Zdobyliśmy arcyważny punkt, dzięki któremu niebawem się odbijemy - mówią zawodnicy.

- Uff, złapaliśmy oddech - cieszył się po piątkowym meczu (2:3) z AZS Częstochowa Radosław Rybak, kapitan Politechniki. - Co prawda przegraliśmy, ale mamy punkt w starciu z silnym rywalem. W kontekście meczów z bezpośrednimi rywalami w walce o miejsca w środku tabeli to spora zaliczka.

- Jesteśmy optymistami. Nasza gra jest zadowalająca i widać już światełko w tunelu - dodawał trener Radosław Panas.

Po serii spotkań z przeciwnikami mającymi wysokie aspiracje (Jastrzębski Węgiel, Zaksa Kędzierzyn) Politechnikę czekają teraz ostre boje z zespołami z niższej półki. I te, jak to było w przeszłości, są dla akademików najtrudniejsze. Przed rokiem, kiedy Politechnikę prowadził jeszcze Krzysztof Kowalczyk, stołeczny zespół zapewnił sobie bezpieczne miejsce w tabeli przed play-off już na samym początku rozgrywek. A to dlatego, że uciułał sporo punktów w meczach z potentatami. Do pozostałych spotkań zespół podchodził już na luzie. - Teraz jest trochę inaczej - żałuje Rybak.

Mimo przegranych wszyscy komplementują Politechnikę. - Zagrali bardzo dobrze, znacznie utrudnili nam zadanie - twierdzi Dawid Murek, lider częstochowian, którzy w tym sezonie jeszcze nie przegrali.

Rybak: - Rzeczywiście zagraliśmy dobry mecz. Od początku do końca walczyliśmy o każdą piłkę. Niestety, w pojedynku z częstochowianami po drugim secie uciekła nam koncentracja, mimo że bardzo staraliśmy się ją utrzymać.

W stołecznym zespole jak zwykle na pierwszy plan wybijał się atakujący niemal non stop Rybak (32 ataki, połowa zamieniona na punkty). Pozostali skrzydłowi również grali na tak wysokim procencie skuteczności. Mniej widoczni byli środkowi, np. Karol Kłos nie zdobył żadnego punktu w ataku (w bloku - sześć, z zagrywki - jeden), jak zwykle nie zawiódł libero Robert Milczarek.

- To jest naprawdę mocny zespół - ocenił Ireneusz Mazur, komentator Polsatu Sport, w poprzednim sezonie trener Politechniki. - Spokojnie stać ich na środek tabeli. Pokazują bardzo ciekawą siatkówkę.

Już w piątek Politechnikę czeka w Warszawie spotkanie z AZS UWM Olsztyn, który z kompletem porażek bez wygranego seta zamyka tabelę. Jeśli wygrają gospodarze, znajdą się nawet w środku tabeli, pognębiając dodatkowo rywala. - To nie są jednak łatwe mecze - ostrzega Panas. - Ten mecz przeciwko akademikom z Olsztyna gramy tak naprawdę o sześć punktów.

Więcej o:
Copyright © Agora SA