Serie A. Inter bez wysiłku, Sampdoria z atrakcjami

Prowadzące w tabeli Inter, Sampdoria i Juventus uciekły reszcie stawki, ale mediolańczycy w wygranym 2:1 meczu z Catanią znów przypomnieli, dlaczego w Lidze Mistrzów idzie im słabo

Po ubiegłotygodniowym efektownym wyjazdowym 5:0 nad Genoą wszystko wróciło do normy. Piłkarze Interu wygrywają, ale za styl chwaleni są inni.

W tym sezonie zasłużenie entuzjastyczne recenzje zbiera przede wszystkim Sampdoria, która niedawno jako jedyna obrońców tytułu pokonała, a w sobotę rozprawiła się z Bologną, strzelając jej cztery gole w pół godziny. Bohaterem został Daniele Mannini - najskuteczniejszy obok Słowaka Marka Hamsika pomocnik w lidze, nigdy nieprzestający biegać pracuś - którego jak zwykle wspierał fenomenalny duet napastników Gianpaolo Pazzini - Antonio Cassano. Dramatyczne apele o powołanie do kadry tego ostatniego stały się już refrenem każdej ligowej relacji w prasie i każdej telewizyjnej audycji poświęconej calcio, stale przybierając na sile. Jedni piszą o "skandalu", bardziej zdesperowani uderzają w nutę narodową, grzmiąc, że obywatele mają prawo przynajmniej wiedzieć, dlaczego Marcello Lippi genueńskiego wirtuoza nie powołuje (selekcjoner konsekwentnie sprawy nie komentuje). Wszystko bez skutku, co zresztą Sampdorii raczej pomaga - w ostatnim meczu Włoch z Cyprem nie zagrał ani jeden jej piłkarz, więc drużyna mogła normalnie trenować.

Wiceliderów chwalą, liderzy wciąż wysłuchują, że mimo zwycięstw nie dają pełnej satysfakcji, bo grają przeciętnie. Od wtorku trwały analizy, dlaczego Inter nie wygrał ósmego z rzędu meczu w Lidze Mistrzów (zremisował z Dynamem Kijów), w sobotę można było zobaczyć, jak Catania bardzo stara się, by faworytowi pomóc, jak traci gola po kardynalnym samobójczym błędzie. Mediolańczykom w Serie A ciułanie punktów przychodzi bez wysiłku, w sobotę - mimo braku kilku kontuzjowanych zawodników - oszczędzili sporo energii, której będą potrzebować w walce o awans do 1/8 finału Ligi Mistrzów, czyli rozgrywek wciąż pozostających ich głównym celem w sezonie.

Po passie czterech kolejek bez zwycięstw wreszcie wygrał też Juventus - w ogromnym bólach, mimo że pojechał do Sieny (zamyka tabelę). A ponieważ wpadkę zaliczyła Fiorentina, trójka najlepszych uciekła na niewielki dystans reszcie bardzo wyrównanej na razie ligi. Następna kolejka już w środę - rewelacyjną Sampdorię czeka poważny test na stadionie Juventusu.

Liczby weekendu

476.

ligowy mecz w barwach Interu Mediolan rozegrał Javier Zanetti. Argentyńczyk zrównał się stażem z legendą klubu Giacinto Facchettim, wyprzedza go już tylko Giuseppe Bergomi (519 gier). Zanetti pewnie i jego zdystansuje, bo w sobotę wystąpił w

139.

kolejnym spotkaniu Interu, biorąc pod uwagę Serie A i europejskie puchary. Choć w sierpniu skończył 36 lat, nie opuścił drużyny od października 2006 roku.

20

miesięcy temu strzelił Zanetti ostatniego gola. Ostatnią czerwoną kartkę dostał w 1999 roku.

Copyright © Agora SA