- W Chicago z
boksem też kiepsko. Nie ma Windy City Gym. Teraz Sam [Colonna - trener Gołoty] ma salę w Beachport i przychodzą same laski. W sobotę przychodzi osiem, dziewięć lasek i jak trenują! - mówi o malejącej popularności boksu
Andrzej Gołota.
Gołota zmierzy się z najlepszym obecnie polskim bokserem Tomaszem Adamkiem, dla którego będzie to pierwszy pojedynek w wadze ciężkiej. Adamek
zrzekł się tytułu mistrza świata wagi junior ciężkiej organizacji IBF, żeby móc walczyć z Gołotą.
A ten twierdzi, że jak tylko pokona Adamka, to będzie miał szanse na inne walki o wyższe cele. - Nie taki groźny ten Witalij [Kliczko]. Ten drugi Kliczko lepszy [(Władymir]. Jak wygram z Adamkiem, to można jeszcze coś osiągnąć w
boksie. Pieniędzy też zawsze się chce więcej -
mówi Gołota.
Czy potencjalnym rywalem po Adamku może być inny polski zawodnik
Albert Sosnowski? - No nie! Ja tu myślę, jak Kliczków zlać dwóch, a ty mi tu z Albertem wyjeżdżasz? Najpierw mi tu Adamka włożyli, a teraz to... Straszne żarty sobie ze mnie stroisz. No tak, ale ja na twoim miejscu też bym tak robił z facetem, który nic nie wygrał - odpowiada dziennikarzowi Gołota.
Pięściarz powraca na zawodowy ring po prawie roku przerwy. Ostatnie starcie z Rayem Austinem zakończyło się już po trzech sekundach. Gołota został znokautowany.
- Kicha niemożliwa wyszła z tej ostatniej walki. Starość nie radość. W co ja się wpieprzyłem, że walczyłem z tym gościem [Gołota znów się śmieje]? Chiny mnie załatwiły. Przed Chinami byłem tak szybki, tak silny. Przyjechałem tam i myślałem, że chińszczyzna jest dobra, a straciłem 15 funtów w kilka dni przez to ich żarcie - mówi o walce z Austinem.