Piotr Gruszka: Nabawiłem się urazu łydki. Muszę powiedzieć, że miałem szczęście w nieszczęściu. Zaledwie naderwałem mięsień, a mogłem go zupełnie zerwać, albo też poważnie uszkodzić ścięgno Achillesa. Wolę nie myśleć, na co by było, gdyby, ale cieszę się, że moja kontuzja nie skończyła się czymś poważniejszym.
- Już wczoraj zacząłem rehabilitację i fizjoterapię, będę miał również podawane zastrzyki. Przed najbliższe dwa dni zgodnie z zaleceniami lekarza mam jak najmniej obciążać chorą nogę. Zostałem nawet w tym celu wyposażony w kule (śmiech). Nie potrzebuję ich specjalnie, ale trochę profilaktyki mi nie zaszkodzi. Za kilka dni zacznę zapewne delikatnie pracować nad łydką, żeby mięśnie za bardzo się nie poprzykurczały.
- Chciałbym jak najszybciej! Wiadomo jednak, że fizjologia każdego człowieka jest inna. Lekarze nie powiedzieli oczywiście, kiedy będę mógł znów grać. Mam jednak nadzieję, że na mecz z Olsztynem [Delecta spotka się z AZS-em Olsztyn w 3. kolejce PlusLigi - przyp. red.] będę już gotowy.
- Nie chcę narzekać, ale jednak od czasu do czasu coś małego mi wyskakuje (śmiech). Wiadomo, że organizm jest jednak trochę wycieńczony. Zresztą nie tylko mój, większość zawodników, którzy brali udział w ME, odczuwa teraz zmęczenie. Dlatego trzeba na siebie bardzo uważać, bo mięśni nie da się oszukać. Moje akurat odezwały się jako pierwsze.
Więcej o kontuzji Gruszki - w serwisie Reprezentacja.net ?