Wiślacy? Legioniści? Zagraj w Wygraj Ligę! »
Kuba Dybalski: Piłkarze po przegranym meczu poszli do restauracji. Było to wcześniej zaplanowane. Integrowali się. Ale czy powinni się bawić po porażce w Białymstoku?
Jan Urban: Tak jak pan powiedział było to zaplanowane dużo wcześniej. nie możemy wiedzieć jaki będzie
wynik meczu. Nie chodzili nie wiadomo gdzie tylko wszyscy byli w jednym miejscu. Media często mówią, że są momenty kiedy trzeba siąść we własnym gronie i omówić sobie pewne sprawy i to był dobry moment. Pewne sprawy będę musiał wyjaśnić, bo przyznam, że nie widziałem tych zdjęć. Coś podobno się stało z Gostomskim. Po treningu musimy to wyjaśnić. Ale nie oszukujmy się. Jeśli "Fakt" zechce kogoś znaleźć przy piwie na kolacji, nawet z żoną, to do wszystkiego będzie można dorobić jakąś historię.
Wiadomo że każdy lubi pójść wieczorem do restauracji, tylko czy zawodowy piłkarz powinien bawić się do 5 rano?
Nie wiadomo czy tam była jakaś afera. Coś ponoć się wydarzyło, dlatego mówię, że trzeba to wyjaśnić, bo przedmiotem jest dobre imię klubu. A co do sytuacji to podejrzewam, że pół ligi coś takiego zorganizowało. Na całym świecie wspólne kolacje są robione kilka razy w sezonie. Tylko oczywiście w odpowiednim miejscu. Wszyscy powtarzają, ze trzeba wiedzieć kiedy, gdzie i ile.
Jak pan grał w Osasunie to trener ponoć często brał piłkarzy i przy kolacji i winie dyskutowaliście po meczach.
Nie było żadnego przymusu, ale trzy czwarte drużyny rzeczywiście się na takich kolacjach spotykało. W Hiszpanii jednak jest to normalne. Zupełnie inną sytuacją jest złapać kogoś przed meczem.
To jest dobry zwyczaj, ale czy w Polsce pan próbował właśnie spotykać się z piłkarzami na kolacji zamiast tego by bawili się do rana?
Nie wszystko da się przenieść z Hiszpanii do Polski. W każdym zakładzie pracy są imprezy integracyjne. Jeśli chodzi o samą kolację to nie ma problemu. Problem jest jeśli rzeczywiście tam doszło do jakichś incydentów. Jeśli kłócili się z kibicami czy mieszkańcami. Ale przed restauracją zwykle jest głośno. To normalne.
A młodzi piłkarze, którzy mieli dzień później zagrać w meczu Młodej Legii powinni tam być?
Wróciliśmy dość późno. Czasem będąc w domu chodzi się późno spać, bo człowiek nie może zasnąć. Jeśli tylko tam wpadli na chwilę i pojechali do domu to w porządku.
Według "Faktu" Adrian Paluchowski wyszedł z imprezy o 2.40.
No trzeba to będzie dziś wyjaśnić. Ale na pewno nie będę się sugerował tym co napisała gazeta.
Cała rozmowa z trenerem Urbanem w czwartek w Gazecie Stołecznej.