Grosicki i Frankowski, czyli napastnicy obróceni o 180 stopni

Tomasz Frankowski i Kamil Grosicki różnią się prawie wszystkim. Łączy ich tylko to, że potrafią grać w piłkę, i to znów dzięki nim Jagiellonia Białystok wygrała z Legią 2:0.

35-letni Frankowski jest legendą, pięciokrotnym mistrzem Polski z Wisłą Kraków, najskuteczniejszym napastnikiem spośród grających dziś w ekstraklasie (125 goli). Gdyby chcieć najkrócej określić jego boiskowe wyczyny, trzeba chyba stwierdzić, że gra z klasą. Potrafi zdobywać genialne w swej prostocie gole, które jednocześnie zachwycają pięknem. Kruchy, przeciwieństwo gladiatora, nie jest już wichrem na połowie rywala - ale za to umie znaleźć się zawsze tam, gdzie powinien.

Po meczu nie bywa celem brukowych mediów. Wraca wciąż do tej samej żony, najważniejsze są dla niego dzieci. Nigdy nie słyszeliśmy o nim w kontekście imprezowym, alkoholowym, aferowym. Zawsze fair - wobec rywali, kibiców, siebie i futbolu. Inteligentny, potrafi powiedzieć do mikrofonu coś więcej niż wyświechtane: "Szybko stracona bramka ustawiła mecz".

Grosicki jest antytezą wszystkiego, co można powiedzieć o Frankowskim. Od metryki - kiedy Tomasz strzelał pierwszego gola w ekstraklasie, Kamil rozpoczynał właśnie drugi sezon w przedszkolu - po mentalność. Nie są żadną tajemnicą skłonności Grosickiego do hazardu i kieliszka, do życia lekkiego, łatwego i - zwłaszcza dla niego - bardzo przyjemnego.

Największym problemem wszystkich klubów w karierze 21-letniego futbolisty było zawsze nie to, jak wykorzystać jego nieprzeciętny talent, ale jak uchronić go przed pokusami nocnego życia. Do tej pory udawało się to do każdej kolejnej wpadki. Raptem w lipcu tego roku nie pojechał z Jagiellonią na obóz przed rozgrywkami, bo na ostatni trening przed wyjazdem stawił się w stanie wskazującym. Na co? On sam upierał się, że na kontuzję - ale zdaje się, że nie przekonał nikogo. Wcześniej były karne zesłania do Szwajcarii, kuracje odwykowe, komedie z podbieraniem sobie nawzajem z byłym reprezentantem tej samej dziewczyny i półroczne zniknięcie z piłkarskiej orbity. Do dziś nikt właściwie nie wie, co się wtedy z nim działo.

Oczywiście, powie ktoś, że daj Boże 99 proc. naszych ligowych piłkarzy, by choć raz w karierze zagrali tak jak Grosicki w sobotę z Legią. Ale zawsze można postawić wtedy pytanie: Jak grałby ten sam Grosicki, gdyby wszystko postawił na piłkę? Tak jak zrobił to Tomasz Frankowski.

Jedno jest pewne - tak jak obaj doskonale współpracują na boisku, tak stanowią idealną podręcznikowo parę zaprzeczającą utartym schematom. Pierwszy lepszy psychoanalityk miałby poważny problem, gdyby obu naraz położyć mu na kozetce. O ile Frankowski zaprzecza tezie, że świetnym piłkarzem (czy w ogóle sportowcem) nie może być człowiek totalnie poukładany, o tyle Grosicki pokazuje coś zupełnie przeciwnego, że właśnie trzeba mieć cień szaleństwa w charakterze, by na boisku do czegokolwiek dojść. I bądź tu człowieku mądry, jaki powinien być pan piłkarz po meczu...

Czy mnie jeszcze pamiętasz?

Krzysztof Gajtkowski. 29-letni już napastnik po dwóch rzeczywiście świetnych sezonach na początku wieku w GKS Katowice zdecydował się w 2002 r. na transfer do Lecha Poznań. I od tej pory systematycznie zjeżdża w dół. Idąca za nim fama, że nie potrafi się odnaleźć poza Śląskiem, plus częste kontuzje sprawiały, że rozpaczliwie zaczął zmieniać kluby (wrócił na chwilę do Katowic, znów Lech, później Korona i epizod w Polonii Warszawa, dziś kolejny raz w Kielcach).

Od czterech lat w ewidentnym dołku. Rozegrał w tym czasie niewiele ponad 40 meczów, strzelił 13 goli. W sobotę wybiegł na 18 minut na boisku w Bełchatowie, ale nie pomógł Koronie. Tydzień wcześniej zaliczył cały mecz - ale w Młodej Ekstraklasie.

Niedaleko pada Łukasz od Ecika

Mimo dwóch goli w meczu z Odrą w Wodzisławiu Łukasz Janoszka wciąż nie może wyjść z cienia ojca. Bo Marian Janoszka to był prawdziwy śląski gość. Najlepiej chyba w Polsce grający głową piłkarz strzelił w ekstraklasie 45 goli. I to - uwaga - pierwszego po 30., a ostatniego po 40. roku życia! Syn dorobek ma na razie, rzecz jasna, dużo uboższy, ale za to zaczął zdecydowanie wcześniej niż ojciec. Ma 22 lata i już 4 bramki na koncie.

Za plecami Wisły

Ośmiopunktowa przewaga Wisły nad Legią po dziewięciu kolejkach... wcale nie jest czymś niezwykłym. Jeszcze większą - 10-punktową - różnicę w tym samym momencie rozgrywek notowaliśmy w sezonie 2005/2006. Ale np. przed rokiem o tej porze Legia traciła do krakowian tylko 2 pkt.

Sportowo i towarzysko

Odważniak kolejki

- Nie wiem, czy będę miał szansę dłużej poprowadzić Odrę, ale nie uchylam się od tej pracy - powiedział po meczu z Ruchem nowy szkoleniowiec wodzisławian, wcześniej dyrektor sportowy w klubie, Martin Pulpit. Odra przegrała piąty kolejny mecz.

PR-owiec kolejki

- Przede wszystkim dziękuję zespołowi za to, że po raz kolejny sprawił swoim kibicom tyle niezapomnianych chwil - wyznał Rafał Ulatowski, trener PGE GKS Bełchatów. Wzruszenie i patos szkoleniowca miały miejsce po sobotnim meczu z Koroną Kielce, który bełchatowianie wygrali 1:0, marnując m.in. rzut karny.

Ekstraliczby ekstraklasy

2

 

tylu rzutów karnych nie wykorzystał w tym sezonie PGE GKS Bełchatów.

1:3, 0:0, 1:1, 0:0, 1:1, 0:2

 

to ostatnie wyniki Śląska, który w poprzednim sezonie został obwołany rewelacją ligi, a jego trener Ryszard Tarasiewicz domaga się prowadzenia kadry.

Cytat kolejki

Nie potrafimy grać ostro, na pograniczu brutalności. Jeżeli ktoś nie jest w stanie w pewnych sytuacjach włożyć nogi, to niech zapomni o grze w piłkę.

 

Jan Urban, trener Legii, po porażce w Białymstoku

Znasz się na piłce? Stwórz drużynę i Wygraj Ligę! ?

Copyright © Agora SA