Rutkowski, Wujec: Król Webber jest nagi

Rutkowski, Wujec: Król Webber jest nagi

Skrzydłowy Sacramento Chris Webber to przemiły człowiek. Sympatyczny, skromny, zawsze znajdował chwilę dla dziennikarzy, cierpliwie wysłuchiwał ich pytań, grzecznie i spokojnie na nie odpowiadał. W zeszłym sezonie został przez dziennikarzy wybrany jako jeden z pięciu graczy, z którymi najlepiej robi się wywiady. Aż nagle, zupełnie niespodziewanie, wszystko się zmieniło. Po meczu z San Antonio Webber wygłosił płomienną tyradę, nabluzgał dziennikarzom i zapowiedział, że więcej z nimi rozmawiać nie będzie: "Robiłem wszystko, co (wulgaryzm) chcieliście, a wy mi się tak zrewanżowaliście. Wiem, że nie wszyscy jesteście winni, ale wszyscy za to zapłacicie. Piszecie z kim się (wulgaryzm) spotykam i jak (wulgaryzm) żyję. To nie wasza (wulgaryzm) sprawa. To moje życie osobiste i nic wam do niego. Nie będę z wami rozmawiał aż zrozumiecie, że nie powinniście się wtrącać w moje (wulgaryzm) prywatne życie. W koszykówkę gram dla was. Ale żyję dla siebie". A wszystko przez jeden niewinny z pozoru artykuł... Lokalny dziennik "Sacramento Bee" w sekcji plotkarskiej opublikował tekst o domniemanym romansie Webbera z piękną modelką i aktorką Tyrą Banks. Trudno się wydawcom "Bee" dziwić - Sacramento nie jest centrum atrakcji dla łowców plotek. Tekst typowy - głównie domysły i spekulacje. Że jedna z listy 100 najseksowniejszych (według magazynu "FHM") kobiet na świecie podobno związała się z jednym z 10 najseksowniejszych (według "ESPN") sportowców na świecie. Że podobno wcześniej chłopakami Tyry byli m.in.: Tiger Woods, Kobe Bryant i piosenkarz Seal. Że podobno ktoś usłyszał, jak Tyra powiedziała o Webberze per "mój chłopak". Że podobno widziano ich razem w restauracji. Że podobno w styczniu Chris się oświadczył. Że wprawdzie oficjalnie oboje wszystkiemu zaprzeczają i utrzymują, że są tylko przyjaciółmi, ale... Żal nam Chrisa Webbera. To szczery, sympatyczny, prostolinijny chłopak, który po prostu nie jest w stanie zrozumieć, że media nie szanują jego prawa do prywatności. Webber wspomniał podczas swojej płomiennej tyrady, że jego mama zadzwoniła do niego, oburzona, że media wyciągają jego własne prywatne życie na ulicę. To znamienne - pewnie mało który gwiazdor przyznałby się do tego, że czarę goryczy i żalu do mediów dopełnił telefon od matki. Chris rozumuje tak: w centrum uwagi powinienem być tylko przez 48 minut, podczas meczu, potem zaczyna się moje prywatne życie i wara od tego innym. Niestety, tak nie jest. Taka już nasza natura, że uwielbiamy plotki z życia wyższych sfer i chcemy wiedzieć jak najwięcej o życiu prywatnym naszych bohaterów. Dlatego brukowce nie bankrutują, paparazzi mają się świetnie, a supergwiazdy (jak Webber i Banks) są pod stałym ostrzałem obiektywów.

Ale w takiej sytuacji najlepiej zachować zimną krew. Kiedy dziennikarze wywlekli informację o rozwodzie państwa Jordanów (pomimo nieudolnej próby kamuflażu - pozew był złożony na nazwisko M. Jeffrey Jordan), Michael spokojnie oznajmił, że nie będzie odpowiadał na pytania o jego życie osobiste i że bardzo prosi o poszanowanie swojego prawa do prywatności. Brukowce oczywiście się tym nie przejęły i wypisywały przeróżne bzdury - o sekretnych kochankach Jordana, o detektywach, którzy go śledzili przez ostatnie dwa lata, o aktorkach porno, z którymi romansował, o orgiach, w których brał udział. Ale Michael to konsekwentnie ignorował. I słusznie. Webberowi radzimy to samo. Więcej luzu, więcej humoru. Siedmioletni kontrakt na 123 miliony dolarów. Związek z Tyrą Banks. Mogło być gorzej. Zresztą Chris już się chyba trochę uspokoił. Jego kolega z drużyny Predrag Stojaković oświadczył ostatnio dziennikarzom: "Chris prosił, żeby wam przekazać, że jedzie z Tyrą do San Francisco, będzie kawior, kwiatki, truskawki i bita śmietana".

Z ostatniej chwili: tenisistka Anna Kurnikowa podobno porzuciła hokeistę Siergieja Fiedorowa dla piosenkarza Enrique Iglesiasa.

Kronika towarzyska

Przed meczem Minnesota - Phoenix skrzydłowy Wolves Kevin Garnett postawił piwo 10 tys. kibicom swojej drużyny. - Kocham naszych kibiców. Chciałem im w ten sposób pokazać, jak bardzo jestem im wdzięczny za to, że przychodzą, wrzeszczą i buczą na przeciwników. To się nazywa przewaga własnego boiska - powiedział Garnett. Nie jest jasne, czy wśród szczęśliwych piwoszy znalazł się rozgrywający Suns Stephon Marbury, który kilka dni wcześniej został zatrzymany przez policję za jazdę po pijaku. Marbury ponaddwukrotnie przekroczył dopuszczalną normę alkoholu we krwi.

Nowym zawodnikiem Harlem Globtrotters został Sharavjamts Tserenjanhor, olbrzym z Mongolii. Gratulujemy. Koledzy nazywają go Shark (Rekin), ale chyba nie z uwagi na umiejętności, ale dlatego, że nikt normalny nie potrafiłby prawdziwego imienia i nazwiska wymówić.

Latrell Sprewell z New York Knicks zamierza w przyszłości zostać trenerem. Kilka lat temu na treningu Spree zaczął dusić swojego ówczesnego trenera, P.J. Carlesimo. Ciekawe, jak sam będzie sobie radził z takimi zachowaniami.

Tako rzecze Shaq

- To dwa różne samochody - jeden to Mercedes-Benz rocznik 2002, drugi - Mercedes-Benz rocznik 1991. Oba to wspaniałe samochody, ale różne roczniki, różne przebiegi. Chciałbym zobaczyć 26-letniego Kobe'a grającego przeciwko 26-letniemu Michaelowi, ale nie da się cofnąć czasu. Tak samo jak nie da się porównać mnie do Kareema Abdul Jabbara - tak porównał Kobe i Jordana.

- Nie jestem załamany. Zdarza się. Nie zamierzam wypić szklanki mrówczego moczu tylko dlatego, że dwukrotnie z nami wygrali - tak skomentował fakt dwukrotnego zwycięstwa najgorszej drużyny w lidze - Chicago Bulls - nad najlepszą - Los Angeles Lakers.

Niezłe numery

W zeszłym roku Washington Wizards mieli na biletach obrót średnio 400 tys. dolarów na mecz. W tym roku 850 tys. Ciekawe, dlaczego?

Bohater tygodnia

Rezerwowy Milwaukee Michael Redd w ostatniej kwarcie meczu przeciwko Houston rzucił 26 punktów, w tym ośmiokrotnie trafił za 3 punkty (rekord NBA).

Złota myśl

- Słyszałem, że drużyna Winnipeg 99ers z ligi dla niskich koszykarzy chce mnie odkupić. Podobno oferują za mnie dwunastopak piwa Corrs i paczkę krakersów - tak Steve Kerr z Portland skwitował pojawiające się jak co roku w lutym plotki transferowe.

Michał Rutkowski, Paweł Wujec

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.