Ekstraklasa w klinczu z bukmacherami

W pięciu największych firmach bukmacherskich nie można obstawiać wyników meczów, bo ligowa spółka Ekstraklasa SA domaga się za to pieniędzy, których nie mają zamiaru płacić.

Do tego sezonu zasada była prosta - każdy bukmacher (chodzi o firmy "stacjonarne", nie internetowe) płacił Ekstraklasie SA 500 zł rocznie od tzw. punktu (czyli lokalu, w którym przyjmowane są zakłady). Miał za to prawo do używania nazw klubów. Takich punktów jest w Polsce ok. 1,2 tys., ligowa spółka mogła zatem liczyć na stały dochód w wysokości ponad 600 tys. zł (po niespełna 40 tys. zł dla każdego klubu).

- To nieporównanie mniej niż na Zachodzie, dlatego przed sezonem postanowiliśmy podnieść stawki - ujawnia Jacek Masiota, który odpowiada w Ekstraklasie SA za kontakty z bukmacherami. Nieoficjalnie udało się nam dowiedzieć, że podwyżka jest ośmiokrotna, a więc do poziomu 4 tys. zł za punkt, co dawałoby lidze już niemal 5 mln zł rocznie. To nie wszystko, Ekstraklasa zażądała, by firmy bukmacherskie płaciły jej również stały ryczałt. - Tak jest w całej cywilizowanej piłce. To wielkości rzędu kilku procent obrotów - uzasadnia Masiota.

Bukmacherzy się zbuntowali. Odmówili płacenia większych pieniędzy, co oznacza, że nie mogą przyjmować zakładów na mecze polskiej ligi, a oprócz tego stworzyli koalicję i poszukali pomocy prawnej. Znana warszawska kancelaria Stolarek & Grabalski bardzo szybko znalazła w ustawie o sporcie kwalifikowanym kruczek, który może mieć fundamentalne skutki. - Ligowa spółka w kontaktach z bukmacherami samozwańczo określa się mianem "wyłącznego organizatora ligowego współzawodnictwa" - wyjaśnia pełnomocnik bukmacherów Michał Stolarek. - To sprzeczne z prawem, ponieważ w myśl ustawy kimś takim może być wyłącznie związek sportowy. I nie ma tłumaczenia, że PZPN scedował te prawa na Ekstraklasę SA, bo nie wolno mu tego zrobić. Umową nie można cedować uprawnień i funkcji ustawowych, a więc zmieniać zasad określonych aktem prawa bezwzględnie obowiązującego. Równie dobrze moja kancelaria mogłaby wystąpić do ministra finansów, by pozwolił nam egzekwować podatki.

W pierwszej chwili wiadomość, że zarządzanie rozgrywkami (do czego Ekstraklasa SA rzeczywiście ma tytuł prawny) to zupełnie co innego niż ich organizowanie, wzbudziła popłoch w ligowej spółce. Mijała kolejka za kolejką, a działacze wciąż zastanawiali się, jak wybrnąć z pata. Liga nie dostawała pieniędzy za zakłady (bo ich nie było), a prawnicy bukmacherów coraz głośniej mówili o ewentualnym oddaniu sprawy do sądu, co mogłoby przewrócić do góry nogami polski futbol - gdyby np. okazało się, że od czterech lat liga jest nielegalna. - Owszem, rozważamy skierowanie sprawy do sądu - przyznaje Stolarek.

Na razie ostatnią rundę przepychanki wygrała chyba jednak Ekstraklasa. Przede wszystkim udało jej się przekonać jedną z sześciu największych firm bukmacherskich, by wyłamała się z koalicji. - Podpisaliśmy z nią umowę, która nas satysfakcjonuje - opowiada Masiota. Nie chce zdradzić szczegółów, ale nie jest tajemnicą, że chodzi o Totolotek.pl, który - jak się dowiedzieliśmy - sam płaci w tej chwili więcej niż wcześniej wszyscy bukmacherzy razem wzięci. Ba, pierwszy zgodził się na stałą kwotę od obrotu. Ponoć 2-3 proc. rocznie.

Inna firma próbuje ostatnio delikatnie obchodzić brak porozumienia z Ekstraklasą SA i nawet opracowała sposób, jak dokonywać jednak zakładów na polską ligę - przekierowując klientów do internetu (na marginesie - cyberdziałalność bukmacherska jest w ogóle zakazana w Polsce, tyle że... nie ma narzędzi do jej zwalczania). Masiota pozbawia ją jednak złudzeń: - Monitorujemy wszystkie takie próby. Jesteśmy gotowi zgłaszać je do Ministerstwa Finansów jako przypadki łamania ustawy o grach losowych.

Ligowa spółka doszła też do porozumienia z PZPN. Na tajnym spotkaniu w piątek dostała obietnicę, że związek będzie bronił jej praw do zawierania kontraktów z bukmacherami. - My czekamy. I tak dostajemy już z zakładów więcej niż w poprzednich sezonach, a firmy bukmacherskie tracą, pozbawiając swoich klientów możliwości obstawiania wyników naszych meczów - mówią działacze Ekstraklasy SA.

PZPN przesunie 9. kolejkę Ekstraklasy? 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.