Sześć lat temu Vouduris pojechał do Lake Placid sfotografować Julie Walker, dziesięciokrotną mistrzynię USA. Zawodniczka zgodziła się na sesję pod jednym warunkiem: Grek musiał zjechać lodowym torem. Głową w dół oczywiście. Przemógł strach, a skeleton tak się spodobał, że zaczął poważne treningi.
Grek, który od dawna mieszka w Stanach Zjednoczonych i ma również amerykańskie obywatelstwo, jest technikiem medycznym. Brał udział w akcji ratunkowej po ataku na World Trade Center. Chciał upamiętnić tragedię występując w kasku z wymalowanymi wieżami WTC, jednak jego pomysłowi sprzeciwiła się Międzynarodowa Federacja Bobslejowa. Jego sanki mają numer 30 - ku czci trzydziestki kolegów, którzy zginęli niosąc pomoc po tragicznym ataku.
- Jeżdzę dla relaksu - opowiada Voudouris. - Mam wielkie zapotrzebowanie na mocne wrażenia. Motywacją do olimpijskiego startu nie są na pewno pieniądze. - W porównaniu z innymi zawodnikami jestem kiepsko przygotowany - opowiada skeletonista. - Brak mi funduszy na sprzęt, opłacenie trenera. Muszę występować nawet w roli własnego masażysty.