Fisichella najlepsze wyniki w F1 osiągał w latach 2005-06, kiedy u boku Fernanda Alonso zdobywał mistrzostwo świata konstruktorów z Renault. Włoch dziewięć razy stawał wówczas na podium. Po przejściu do słabego Force India w 29 wyścigach nie zdobył ani jednego punktu.
Czarną serię zakończył w znakomitym stylu - w sobotę wygrał kwalifikacje, w niedzielę przegrał tylko z Kimim Räikkönenem z Ferrari. - Byłem szybszy niż on - zaznaczył jednak Fisichella. - Kimi wyprzedził mnie tylko dlatego, że mógł skorzystać z KERS. Szkoda, bo przez cały wyścig trzymałem się blisko niego. Zajęcie drugiego miejsca o sekundę za zwycięzcą to świetny wynik, ale mogliśmy wygrać - powtarzał.
KERS, czyli dodatkowe źródło napędu, w którym wykorzystuje się energię wytwarzaną podczas hamowania, z biegiem sezonu jest coraz większym atutem - pomaga szczególnie podczas startu i na długich prostych, co w Spa wykorzystał właśnie Räikkönen. Miesiąc wcześniej, także dzięki KERS, na Węgrzech wygrał Lewis Hamilton z McLarena. Na początku sezonu korzystały z niego jeszcze BMW Sauber i Renault, ale w tych samochodach nowa technologia nie była atutem i z niej zrezygnowano.
Niewykluczone, że z KERS będzie miał niedługo okazję ścigać się Fisichella - po świetnym weekendzie w wykonaniu Włocha pojawiły się sugestie, że już na najbliższe Grand Prix Włoch zatrudni go Ferrari. - To plotki, koncentruję się tylko na Force India - powtarzał wczoraj Fisichella.
Ferrari potrzebuje jednak zmiany - zastępca kontuzjowanego Felipe Massy Luca Badoer w dwóch startach spisał się bardzo źle. 38-letni Włoch w wyścigach w Walencji i Spa dojeżdżał na metę na ostatnich miejscach.