Liga Europejska. Bosacki: Myślę, że Rengifo faktycznie dotknął bramkarza

- Jako kapitan, poprosiłem sędziego o wyjaśnienie, dlaczego nie uznał nam bramki. Powiedział, że Hernan Rengifo w polu bramkowym dotknął bramkarza rywali. Myślę, że faktycznie, tak właśnie było - przyznał po odpadnięciu z Ligi Europejskiej Bartosz Bosacki z Lecha Poznań

Zobacz porażkę Lecha na Zczuba.tv ?

Bartosz Bosacki

Jako kapitan, poprosiłem sędziego o wyjaśnienie, dlaczego nie uznał nam bramki. Powiedział, że Hernan Rengifo w polu bramkowym dotknął bramkarza rywali. Myślę, że faktycznie, tak właśnie było.

Nie mogliśmy przetrzymać piłki czy w środku pola, czy w ataku. A tak się nie da przez 120 minut. Poza tym Manu Arboleda, Dima Injac czy Tomek Bandrowski mieli kartki na koncie i musieli uważać. Po bramce w obu zespołach pojawiła się już podświadoma myśl dotrwania z tym do końca. Przyznam jednak, że przed meczem nie dopuszczałem do siebie myśli, że dojdzie do rzutów karnych.

Po klęsce Lecha: 'tak naprawdę odpadł z Ligi Europejskiej już w styczniu' Grzegorz Kasprzik

Naszym celem było nie stracić gola i robiliśmy to skutecznie tak długo, aż ja nie popełniłem błędu. Podczas serii rzutów karnych chciałem odpracować ten błąd. Mieliśmy informacje na temat karnych strzelanych przez trzech zawodników FC Brugge, więcej materiału na ten temat nie było. Jednego z nich wyczułem, ale Belgowie strzelali te karne zbyt dobrze.

Atmosfera w szatni po meczu była grobowa. Zwłaszcza ja jestem smutny, bo mam wyrzuty sumienia za gola. Musimy się pozbierać na ligę, bo tylko ona osłodzi nam i kibicom to, co stało się w Brugii.

Ivan Djurdjević

Podczas karnych chwytały mnie już skurcze. Dlatego brałem taki rozbieg, żeby nadać piłce więcej mocy. Nie udało się. Fortuna raz daje, raz odbiera. W meczu z Feyenoordem rok temu uśmiechnęła się do mnie; strzeliłem wtedy gola. Teraz się odwróciła i odebrała, co dała.

Na swojej nietypowej pozycji [lewego pomocnika - przyp. red.] grałem już raz, w Baku. Nie widzę jednak problemu, by grać tam, gdzie trener każe. Ja jestem do dyspozycji szefa na każdą pozycję.

Po meczu w szatni zapadła cisza. Każdy raczej wolał milczeć. W końcu ktoś przerwał to nieznośne milczenie stwierdzeniem w stylu: idziemy dalej!

Seweryn Gancarczyk

Szkoda tego meczu, bo w dogrywce to my stworzyliśmy lepsze sytuacje bramkowe. Nie czuliśmy się gorsi od Belgów. Kilkakrotnie tak poklepaliśmy przecież piłkę, że mogło się to podobać. Straciliśmy jednak tak wiele piłek, że potem trzeba było sporo biegać. Doprowadziliśmy jednak do karnych i to był błąd. Nie uczestniczyłem w wyborze strzelców rzutów karnych. Powiedziano mi, że strzelam, więc strzelałem.

Powtórzyła się historia z Wronek. Znów rywale górowali umiejętnością utrzymywania się przy piłce. Ciężko jest ryzykować, zwłaszcza obrońcom, w takiej sytuacji, w jakiej my byliśmy. Wiedzieliśmy, że im dłużej utrzymamy 0:0, tym większe będą szanse na skontrowanie Belgów i zdobycie awansu. Trener uczulał nas, że w całym meczu możemy mieć jedną, dwie zaledwie sytuacje i trzeba być do bólu skutecznym. Nie byliśmy.

Robert Lewandowski

W tej sytuacji sam na sam chciałem lobować bramkarza FC Brugge, ale zauważyłem, co robi i w ostatniej chwili zmieniłem zdanie. Co działo się potem, już nawet nie pamiętam. Na treningach wykorzystuję takie sytuacje, tymczasem w meczu się nie udało.

Lech przestał być inny ?

Więcej o:
Copyright © Agora SA