Do Canberry wyleciała we wtorek dziewięcioosobowa reprezentacja pod opieką trenera Andrzeja Piątka. Wśród nich dwie żelazne faworytki do medali, i to złotych - Maja Włoszczowska oraz Aleksandra Dawidowicz w kategorii do 23 lat (obie z grupy CCC Polkowice). Nadzieje na miejsce w czołowej czwórce daje również bardzo mocna drużyna, która w ostatnich latach regularnie odnosiła sukcesy.
Oczy wszystkich skierowane są jednak na Maję, wicemistrzynię olimpijską w Pekinu, dwukrotną srebrną medalistką MŚ, a ostatnio także mistrzynią Europy. Na efektownych jak zwykle zdjęciach rozdawanych dziennikarzom na konferencji prasowej, zawodniczki odpowiadały na krótkie pytania. W rubryce "moje marzenie" Maja wpisała: tęczowa koszulka.
Nie chodzi wcale o wyrób znanego projektanta, ani najnowszej kolekcji jednego z domów mody w warszawskich Złotych Tarasach. W kolarstwie tęczowa koszulka to największa obok złotego medalu nagroda za mistrzostwo świata. Triumfator takiego wyścigu ma przywilej jeździć przez rok w stroju tęczowym pasem na piersi, a później z różnokolorowymi, przypominającymi tęczę rękawkami i kołnierzykiem. - Dla kolarzy szosowych mistrzostwo świata znaczy więcej niż mistrzostwo olimpijskie - twierdzi Maja i dodaje, że tak jak jej kibice oczekuje w Australii złota. - Nie dam jednak gwarancji, że na pewno będę pierwsza, bo można być w życiowej formie, a rywalki nie zechcą odpuścić.
Trener Piątek jest zachwycony formą swoich zawodniczek: - Cztery tygodnie przygotowań w Zieleńcu za nami. Ostatnim sprawdzianem był czteroetapowy górski wyścig w Wałbrzychu. Cała kadra jest optymalnie przygotowana, konkurencja jednak nie śpi. W wyścigu elity, w którym pojedzie Maja, jest 11 bardzo dobrych kolarek, które tworzą czołówkę. Cztery, może nawet pięć z nich będzie się bić o złoto.
Dla Aleksandry Dawidowicz, 10. na igrzyskach w Pekinie, to ostatni sezon w kategorii do lat 23. Niedawno sięgnęła po mistrzostwo Europy, przejście do elity ma zamiar przypieczętować mistrzostwem globu. - To będzie zupełnie inna impreza niż mistrzostwa kontynentu, na których byłam pewna sukcesu. Złoto przyszło mi bardzo łatwo, tu sytuacja z pewnością się nie powtórzy. Na razie jednak myślę o czymś zupełnie innym.
O czym? Ola nie bardzo lubi latać, a podróż do Australii zajmie około 30 godzin. Między konferencją prasową, a pierwszym lotem do Frankfurtu zastanawiała się, jak umilić sobie czas.
Humor poprawił jej Ryszard Szurkowski, który z wielkim przejęciem opowiadał o swoich początkach z kolarstwem górskim. - Jeździłem kiedyś w przełajach, ale dopiero niedawno znajomy namówił mnie na przejażdżkę po Połczynie-Zdroju. W połowie dystansu podziękowałem, zresztą wymiękają najlepsi. Wiem co mówię i apeluję: kolarstwo górskie to nie tylko wysiłek. To także umiejętności techniczne, a przede wszystkim charakter. Doceńmy więc każdy, nawet najmniejszy sukces naszej kadry - zakończył.
Włoszczowska z rowerem bez lakieru ?