Tysiące widzów oglądało zmagania czołowych kolarzy świata, a na Rynku Głównym w Krakowie przy barierkach stali zarówno japońscy turyści, jak i grupa podchmielonych Brytyjczyków. - To najlepsza promocja Polski w świecie! Dobre ściganie, sprawna realizacja, uśmiechnięci kibice i wielkie emocje - zapewniał organizator wyścigu Czesław Lang.
Walka toczyła się do końca ostatniego etapu z Rabki-Zdroju do Krakowa (136 km). Kolejni śmiałkowie próbowali ucieczek, ale udało się dopiero po godzinie jazdy 10 kolarzom, wśród których znalazł się Marco Marcato z Vacansoleil Pro Cycling Team.
Włoch przez chwilę miał ponad 2 minuty przewagi nad peletonem i prowadził w klasyfikacji generalnej. Jednak grupa Lampre, w której jeździ Ballan, systematycznie odrabiała straty. Po wjeździe do Krakowa kolarz w żółtej koszulce mógł być już pewny triumfu w całym wyścigu, bo jego główni rywale nie zyskali bonifikat na lotnych premiach.
- To nie był etap przyjaźni, ale zaciętej walki. Klasyfikacja generalna była tak ustawiona, że nikt nie mógł spokojnie przejechać, jak to bywa na ostatnich etapach. Nawet mnie, długoletniego kibica i speca kolarstwa, wyścig trzymał w niepewności - Lang aż zachrypł z emocji.
O efektowne akcje postarał się Rutkiewicz, który dał pokaz na pełnym kibiców Rynku. Najlepszy góral imprezy pod Sukiennicami wystąpił w roli sprintera i na jednym z brukowanych wiraży rozpoczął ucieczkę. Polak dał się jednak wchłonąć przez peleton na rundach wokół Błoń i zajął szóste miejsce w klasyfikacji generalnej wyścigu. Ostatni etap wygrał Niemiec André Greipel z grupy Columbia.
Siódmy w TdP był Sylwester Szmyd, który zapowiadał, że podejmie rękawicę rzuconą przez Ballana. Włoch miał jednak więcej siły i lepsze wsparcie grupy.
- Tour ma być przepustką dla polskich kolarzy do wielkiego świata kolarstwa. Przez cały tydzień jechali świetnie. Rok temu po imprezie kontrakt z zawodową grupą podpisał Marcin Sapa. Już teraz w jego ślady poszedł Maciej Paterski, a Rutkiewicz pokazał, że ma możliwości, by walczyć z najlepszymi - mówi Lang. - Zwycięstwo aktualnego mistrza świata to wielka nobilitacja dla naszego wyścigu i całej Polski.
Za rok wyścig znów ruszy w sierpniu, ale tym razem nie wschodnią ścianą kraju. Organizatorzy nie wykluczają jednak pozostawienia startu w Warszawie i mety w Krakowie.
Alessandro Ballan: Dla mnie to bardzo ważne zwycięstwo, bo na początku roku miałem dużo problemów zdrowotnych. W Tour de Pologne byłem już 3. i 5., w końcu wygrałem. Udało mi się pokazać wszystkim, na co stać mistrza świata. To moje drugie zwycięstwo w dużym wyścigu etapowym, ale pierwsze w koszulce czempiona.
- Gdy przyjechałem na metę w Zakopanem, wiedziałem, że zwycięstwo jest na wyciągnięcie ręki. Najważniejszy moment w wyścigu to dla mnie wygrana na 5. etapie. To był mój pierwszy triumf od czasu mistrzostwa świata, poza tym dał mi koszulkę lidera.
- Od początku do końca byłem pewny triumfu mojego i Lampre. Na moją wygraną ciężko pracowała cała drużyna. To bardzo dobrzy i doświadczeni zawodnicy. Cały czas wierzyłem, że dościgniemy ucieczkę, i to się nam udało. Udowodniliśmy, że jesteśmy mocni.
- Trochę się przestraszyłem, gdy Rutkiewicz znalazł się w piątek w ucieczce. Udało się jednak dojechać na metę z dobrym wynikiem, bo to był chwilami etap dla sprinterów. Mimo wszystko Rutkiewicz udowodnił, że jest bardzo dobrym zawodnikiem.
Marek Rutkiewicz: - To jednak Włoch wygrał imprezę. Startowałem w TdP, by w końcu wejść na podium. Nie pierwszy raz kończę ten wyścig w pierwszej dziesiątce, więc nie robi to na mnie większego wrażenia. Gdybym jednak zajął tylko szóste miejsce w klasyfikacji generalnej, a nie wygrał klasyfikacji na najlepszego górala, czułbym niedosyt. Mogę być jednak zadowolony, choć do najlepszych zawodników jeszcze trochę mi brakuje.
- Wtedy przez cały wyścig padał deszcz, nie było upałów. Wiem, że większość zawodników zwykle kręci nosami na taką pogodę, ale ja wolę to niż słońce. Mimo upałów w tym sezonie postanowiłem wyrywać do przodu. Show na Rynku? W tamtym roku było dużo kraks, więc chciałem przejechać z przodu przez miasto (śmiech).
- Mam nadzieję, że szósta pozycja pozwoli mi podpisać kontrakt z dobrą drużyną zawodową. Trwają rozmowy z różnymi ekipami, ale czas pokaże, co z tego wyjdzie. Na początku roku podpisałem kontakt z polską grupą DHL Author. Pokazuje to, że w kraju też można przygotować się dobrze do imprezy.
- Powtarzałem wcześniej, że moim zdaniem to nie jest impreza dla Sylwka. Prowadzi przez góry, ale podjazdy są krótkie i intensywne. Lepiej na tego typu trasach radzą sobie klasycy, jak Włoch czy Norweg Edvald Boasson Hagen, który wygrał w Zakopanem.
- Dostałem powołanie od selekcjonera Piotra Wadeckiego do szerokiej kadry. Nie wiem jednak, czy wystartuję. Mogę nie utrzymać formy do startu imprezy. W Polsce powoli kończy się sezon. By dobrze przygotować się do startu, musiałbym jeździć w zagranicznej ekipie. Dlatego większe szanse na start będą mieli chyba rodacy, którzy nie ścigają się w Polsce.