Bertrand le Guern, prezes Canal+: Na pewno nie stawiamy się w roli biernego kupca praw telewizyjnych, który tylko transmituje mecze i nic więcej go nie interesuje. Oczywiście można polemizować, co do formy naszego działania, może trzeba było bardziej upublicznić nasze opinie. Ale nasza stacja nie posiada bezpośredniego wpływu na to, co się dzieje w lidze. Co nie zmienia faktu, że odpowiedzialne instytucje mogły sobie lepiej poradzić z problemem ŁKS i Widzewa.
Bertrand le Guern: Canal+ nie jest biernym kupcem praw telewizyjnych - Wybraliśmy drogę roboczych kontaktów, pozakulisowych spotkań. Tam przypominaliśmy, że termin rozpoczęcia ligi musi być dotrzymany. To nasz obowiązek wobec kibiców i naszych klientów. Chociaż, powtarzam, może rzeczywiście trzeba było wypowiedzieć się głośniej.
- Korupcja to jedno z najgorszych przestępstw. Mam nadzieję, że prokuratura i sąd wypalą ją do końca. W działaniach służb prawa widać wielką konsekwencję, zatrzymano już wiele osób, postawiono mnóstwo zarzutów. Widzę to, ufam prokuraturze, wierzę w wymiar sprawiedliwości. I dlatego uznaliśmy przed rokiem, że można przystąpić do przetargu. Bo jestem pewny, że ekstraklasa będzie coraz lepszym produktem. Nie ma już tolerancji dla korupcji. I to też jest zwycięstwo.
- Już mówiłem, że korupcja to coś ohydnego. Ale uważam, że kiedy wszyscy wzięli się za walkę z nią, kiedy jest coraz więcej wymiernych dowodów, że można ją pokonać, nie mogło w tej bitwie zabraknąć Canal+. Jeżeli byliśmy w ekstraklasie w tamtym okresie, tym bardziej musimy być teraz.
- Owszem, ta uchwała była potrzebna. Zgadza się, to podejście pragmatyczne, trzeba w końcu ustabilizować rozgrywki, dać impuls do rozwoju całego środowiska. Pamiętajmy, że to ludzie podejmują decyzje, a nie kluby. I oczywiście to ludzie będą dalej karani przez sąd. Wszyscy ci, którym udowodni się winę, powinni za korupcję surowo zapłacić.
- OK, może nie wszędzie udało nam się być, ale na najważniejszych wydarzeniach np. na zjazdach PZPN byli nasi ludzie zawsze. I nawet po materiale Andrzeja Twarowskiego toczy się proces, szczegółów nie zdradzę.
- Widzi pan, kształtowanie własnego produktu wymaga zręczności i roztropności. Pracujemy w tej chwili nad tym, by być również surowszym obserwatorem środowiska. Przygotowujemy nowość programową, chcemy stworzyć w Canal+ cykl regularnych debat z wszystkimi zarządzającymi polską piłką. Efekty zauważy pan już jesienią.
- O nie. Z tym się absolutnie nie zgadzam. Dobrze wiem, że nasza ewentualna bierna reakcja nigdy nie dałaby pozytywnych efektów. Cały czas się zastanawiamy, jak mówić, że się z czymś nie zgadzamy. Ale ten kij ma też drugi koniec. Musimy chwalić, kiedy trzeba. Nie możemy wyłącznie krytykować.
- Zawsze przed sezonem mamy spotkanie z przedstawicielem Ekstraklasy SA, który przekazuje nam obowiązujące wykładnie przepisów. I jeśli chodzi o race, na początku rozgrywek we wszystkich relacjach przypominamy, że ich odpalanie jest niezgodne z prawem.
- Jeżeli awantury na widowni trwają pół godziny, to nie będziemy epatować widzów przed telewizorami regularną bitwą i promować takich zachowań. Ale proszę pamiętać, że jeżeli nawet w transmisji na żywo czegoś nie pokazujemy, i tak wszystko nagrywamy. I zawsze będziemy udostępniać materiały, które mogłyby pomóc zidentyfikować sprawców łamania prawa.
- Nie sądzę, by takie zdarzenie miało miejsce. Musielibyśmy sprawdzić. Ale może to też jest sposób na pokazywanie złych stron futbolu. Skoro o sprawie wszyscy wiedzieli, to może taka forma pytania sprawozdawcy właśnie pokazuje, że oceniamy to fatalnie. Nie mamy dowodów, nie przesądzamy, ale pokazujemy, że pamiętamy. Może taki piłkarz, jeśli jest winny, chociaż się zaczerwieni.
- Wiemy, ile i na jakiej podstawie trafia do poszczególnych klubów, ale to wszystko. Nie może stacja telewizyjna wpływać na budżety klubów. Choć oczywiście podczas spotkań z Ekstraklasą sugerujemy, jakie standardy powinny być naszym zdaniem wprowadzane w lidze, by zwiększyła się jej atrakcyjność.
Omiń chaos, liczy się sport! Wygraj Ligę ?