- Chcę odejść, ale na razie nie ma chętnych - wzdycha Saganowski. Gdy jego klub (i Grzegorza Rasiaka) spadł z Championship, wydawało się, że Polacy odejdą. Zarabiają po blisko pół miliona funtów rocznie, a klub musiał ciąć koszty.
- Już wszystko miałem uzgodnione z Larissą - opowiada Saganowski. - Cena była symboliczna, 100 tysięcy euro. Zabrakło dosłownie kilku dni. Nagle bogaty Szwajcar przejął klub, przyszedł nowy trener i pieniądze nie są potrzebne.
Saganowskiego chciały jeszcze Swensea oraz Sheffield United, ale Southampton podniósł cenę do pół miliona. - Może gdyby były propozycje z Premier League, dołożyłbym parę groszy. Jak Artur Wichniarek, przechodząc z Arminii do Herthy - gorzko uśmiecha się Saganowski, który ma jeszcze roczną umowę.
Na dniach Leo Beenhakker ogłosi 20-osobową kadrę na towarzyski mecz z Grecją. Saganowski w rankingu napastników jest czwarty - za Ireneuszem Jeleniem, Robertem Lewandowskim i Pawłem Brożkiem. Ale Jelenia wyeliminowała ze spotkania w Bydgoszczy (12 sierpnia) kontuzja.
Martins przeszedł do Wolfsburga - czytaj tutaj ?