Autokar Legii stanął w płomieniach

PRZEGLĄD PRASY: Najpierw cudem uniknęli porażki w meczu z Broendby Kopenhaga, a potem byli o włos od tragedii. Autokar, którym piłkarze Legii przyjechali na piątkowy trening, stanął w płomieniach. Zaczął się palić tuż po tym, jak opuściła go warszawska drużyna - podaje ?Super Express?

Zawodnicy Legii mieli trenować w Mirkowie pod Warszawą. Zajęcia wprawdzie się odbyły, ale legioniści byli jakby nieobecni. Głównym tematem rozmów był... ich autokar, który chwilę wcześniej doszczętnie spłonął.

- Wydawało się, że wszystko zwyczajnie, a tu taka niespodzianka. Ledwie wysiedliśmy i wzięliśmy bagaże, a z autobusem zaczęło dziać się coś dziwnego. Najpierw widać było niewielki dymek wyłaniający się z okolic silnika. Później cały pojazd nagle stanął w płomieniach! - opisuje całą sytuację Adrian Paluchowski.

Dziennik podaje, iż Legionistów uratowało to, że na boiska treningowe musieli przejść kilkadziesiąt metrów. Dlatego opuścili autokar wcześniej.

- Nikt jednak od razu nie poszedł trenować, przyglądaliśmy się płonącemu autobusowi. Po zajęciach obejrzeliśmy pozostałości po autokarze. To był zwęglony wrak - kończy swoją relację Paluchowski.

Kibole walczą z Legią - czytaj tutaj ?

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.