Początkowo w ogóle nie było wiadomo, co się stało. W końcówce drugiej części sobotnich kwalifikacji ferrari Felipe Massy nagle, zamiast skręcić lekko w prawo, a potem ostro w lewo, ścięło pierwszy mały łuk, następnie tor, po czym z impetem wbiło się w trójwarstwową ścianę opon. Hamilton! Raikkonen! Stara gwardia wraca do gry! Niestety bez Kubicy
W powtórce widać było, jak w pewnym momencie Massa traci przytomność, jego głowa w kasku opada bezwładnie w przód na tyle, na ile pozwala system HANS chroniący głowę przed przeciążeniami. Słychać było, że Massa zdjął nogę z gazu i być może bez udziału świadomości ostro hamował - o czym świadczyły ślady opon na asfalcie proste jak strzała.
Brazylijczyk długo nie wychodził z samochodu. Przyjechał samochód medyczny, potem drugi, następnie ambulanse. Wstrzymano początek trzeciej części kwalifikacji. Massę wyciągnięto z samochodu, a na torze szperały szeregi członków obsługi toru w poszukiwaniu nie wiedzieć czego. W garażu ekipy Brawn GP najpierw przy samochodzie zjawił się Ross Brawn, a potem delegat bezpieczeństwa FIA.
Groza pojawiła się, gdy można było zobaczyć superwolne ujęcie z kamery znad głowy Brazylijczyka. Widać na nim sprężynę, która urwała się z tylnego zawieszenia samochodu Rubensa Barrichello z zespołu Brawn GP. Odbiła się kilkakrotnie od asfaltu i właśnie w nią trafił głową pędzący z prędkością 200 km na godz Massa. Najpierw uderzyła w kokpit przed kierowcą, następnie odbiła od ochronnego kołnierza obok głowy pilota i wbiła się w kask tuż nad plastikową osłoną oczu.
Kilka centymetrów niżej i Massa by nie żył.
Przed oczami fanów F1 pojawiły się obrazy z 1994 roku z toru Imola, na którym zginął Brazylijczyk Ayrton Senna. Notabene, jedynym aktywnym obecnie zawodnikiem z tamtych czasów, jest Barrichello, z którego bolidu oderwała się ważąca około kilograma sprężyna.
Natychmiast pojawiły się pytania, co zrobić, aby uniknąć losu Brazylijczyka.
Ross Brawn udzielił wywiadu, w którym powiedział, że bezpieczeństwo powinno być poprawiane z rozwagą. Na przykład pomysły z kabiną dla pilota taką jak w myśliwcach wojskowych nie są dobrym rozwiązaniem, bo częściej trzeba szybko wyskakiwać z samochodu, niż chronić kierowcę przed takim wypadkiem, jaki przytrafił się Massie.
Do Brazylijczyka leżącego w centrum medycznym na torze pielgrzymowali kierowcy. Po dłuższej chwili odtransportowano go śmigłowcem do Budapesztu. Po operacji rekonstrukcji kości czaszki nad lewym okiem kierowca jest w śpiączce farmakologicznej. Wybudzono go z niej tylko na chwilę, aby mógł zobaczyć rodzinę, która przyleciała z Brazylii. Rzecznik szpitala twierdzi, że kierowca jest w stanie ciężkim, ale stabilnym.
Kwalifikacje wznowiono, nie dopuszczając do nich Jensona Buttona do momentu wymiany felernego elementu w jego samochodzie Brawn. Sensacyjnie wygrał je - jakby rzecz się odbywała w 2005 roku - Fernando Alonso z Renaulta.
Ale powrót do lat ubiegłych na tym się nie skończył.
Na starcie niedzielnego wyścigu wyskoczył jak z procy mistrz świata Lewis Hamilton, który wywalczył czwarte miejsce w kwalifikacjach. Brytyjczyk użył systemu KERS - McLaren jako jedyny nie zrezygnował z tego urządzenia - aby wyprzedzić Vettela, a następnie, również używając KERS, wyprzedził Marka Webbera, czyli kierowców, którzy ostatnio nadawali tempo w Formule 1. Alonso po chwili sam się wycofał. W jego samochodzie oderwało się po postoju w garażu przednie koło.
Drugi na metę przyjechał Kimi Räikkönen w Ferrari. Witał go wielki napis na murze w alejce dojazdowej: "Forza Felipe, Siamo con te" [Trzymaj się Felipe, jesteśmy z tobą]
Hamilton i Räikkönen na najwyższym podium? Całkiem jakbyśmy oglądali Formułę 1 A.D. 2008.
F1 nadal niebezpieczna. Gdyby sprężyna uderzyła niżej, Massa by nie żył... Renault wykluczone z GP Europy - czytaj tutaj >