Paweł Zatorski: - Pozytywne (śmiech), tak samo jak po ubiegłotygodniowym debiucie. Bardzo cieszę się również z wyniku, chociaż wiem, że będą głosy, iż to "tylko Wenezuela". Dla mnie jednak jest to "aż" Wenezuela, bo jednak to jest Liga Światowa, inne emocje, inny poziom rozgrywek. To dla mnie ważne, że mogę grać na takim poziomie, że dostałem szansę.
- Nie (śmiech), szczerze mówiąc nic takiego u siebie nie zaobserwowałem, w sumie samego mnie to dziwi. W sezonie, kiedy razem z Częstochową graliśmy przeciwko tym najlepszym zespołom, typu Piacenza, Trentino, był nadmuchiwany wielki balon oczekiwań, czuliśmy wówczas presję. Już od początku tygodnia treningowego i przygotowań do tamtych meczów był lekki stres. Tutaj nie ma czegoś takiego, chociaż w telewizji, radiu, czy innych mediach częściej słyszy się o tych rozgrywkach. Mimo tego, że kibice wymagają od nas, żebyśmy grali dobrze, to nie czujemy stresu. Jesteśmy bardzo pozytywnie nastawieni do ludzi, którzy przychodzą nas oglądać. Jesteśmy im bardzo wdzięczni za doping, bo to naprawdę pomaga.
- Obawiam się, że te wszystkie słodkie opinie na mój temat, i od kolegów, i od kibiców, są chyba spowodowane tym, że trochę bali się, że nie sprostam temu zadaniu. Na szczęście w jakiś sposób sobie z nim poradziłem, a ludzie chyba troszkę są zaskoczeni. Nie robiłem nic nadzwyczajnego, po prostu robię swoje. Cieszy mnie tylko to, że nie odstaję jakoś bardzo poziomem zarówno od chłopaków, jak i przeciwników.
- Tak, dostaliśmy od trenera informacje, że jeszcze w tym tygodniu jesteśmy z pierwszą reprezentacją i lecimy do Finlandii. Nie mogę powiedzieć dokładnie, którzy z nas, ale na pewno w składzie będą jacyś juniorzy. A później razem z całą resztą kadry juniorów kontynuować będziemy przygotowania do mistrzostw świata. Będzie to krótki okres, bo czasu jaki pozostał do wylotu na mistrzostwa świata juniorów do Indii nie zostało już zbyt wiele.
Więcej w serwisie Reprezentacja.net - czytaj tutaj ?