FIA ma kolejny problem. Rozpoczyna się bunt właścicieli torów?

Szef toru Donnigton Park, gdzie od 2010 roku przez kolejne 17 lat ma być rozgrywane GP Wielkiej Brytanii mówi jasno, że F1 bez ośmiu zbuntowanych teamów może być kiepską inwestycją. Jego słowa mogą być impulsem, który sprawi, że do buntu teamów, przyłączą się również organizatorzy poszczególnych wyścigów, a za rok po prostu nie będzie gdzie jeździć.

Szefowie FIA z Maxem Mosleyem na czele mają nowy problem. Niedawno swój bunt zapowiedziało osiem teamów F1, które jeśli federacja nie zgodzi się na ich warunki (m.in. podwyższenie minimalnego budżetu), zapowiadają utworzenie alternatywnej serii wyścigów. Teraz buntują się inni, tym razem organizatorzy.

Donnigton Park, który będzie organizował GP Wielkiej Brytanii poinformował, że jeżeli w przyszłym roku F1 wystartuje bez ośmiu zbuntowanych zespołów, to FIA może mieć poważny problem z organizacją GP w Anglii

F1 bez McLarena i Ferrari może być słabsza komercyjnie, a więc zysków może nie starczyć na przewidywane inwestycje, które mają służyć ukończeniu toru. Umowa między szefem toru Simonem Gilletem. a Berniem Ecclestonem (szef F1) nie przewidywała takiej sytuacji.

- Są elementy, które muszą składać się na pewną całość. Jeżeli ich nie będzie, to porozmawiam sobie poważnie z Ecclesontem - powiedział Simon Gillett na antenie radia BBC

Donnigton ma od 2010 roku stać się nową areną F1 w Wielkiej Brytanii. Tym samym zastąpi Silverstone, gdzie dotąd odbywały się wyścigi. Umowa nie jest byle jaka, bo stanowi, że Donnigton będzie gospodarzem F1 przez 17 kolejnych lat

- Na pewno upewnimy się jeszcze raz, w co się pakujemy. Czy to co sprzedajemy, jest tym co możemy zapewnić - dodał Gillet mając na myśli niedokończony jeszcze tor.

Presja jest wielka, bo na dokończenie renowacji toru Gillet potrzebuje 80 mln funtów. A bez wielkich zespołów z długą tradycją, ciężko będzie znaleźć sponsorów i inwestorów.

To może być początek nowych problemów FIA. Bo jeżeli inne tory również uznają, że F1 bez ośmiu teamów stanie się produktem marketingowym poniżej ich oczekiwań, to w przyszłym roku pozostałe zespoły mogą nie mieć gdzie jeździć. Słowa szefa Donnigton Park mogą więc stać się bodźcem, który pogrąży władze Międzynarodowej Federacji Samochodowej.

8 zespołów utworzy własną Formułę? To ma szanse odniesć sukces Max Molsey: Rozłam oznacza upadek teamów >

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.