Eksperci obu organizacji spotkali się w Londynie, aby dojść do porozumienia w sprawie zakończenia sporów pomiędzy FIA i FOTA. Przypomnijmy - obie strony kłócą się o wymyślone przez Mosleya ograniczenie budżetów stajni do 40-50 mln funtów. To gigantyczne cięcie - nawet pięciokrotne w przypadku najbogatszych zespołów. Rozmowy nie przyniosły jednak żadnych rezultatów, ba, zakończyły się kolejna awanturą.
- Reprezentanci FOTA nie posiadali mandatów uprawniających ich do prowadzenia rozmów z FIA o budżetach na 2010 rok. I nie byli przygotowani - napisano w oświadczeniu, które podpisał szef FIA.
To nie koniec. Mosley uznał, że nie może być mowy o żadnych negocjacjach, skoro FOTA wprost przyznaje, że nie jest w stanie zmusić swoich członków, tych najbogatszych jak Ferrari, czy BMW, do obcięcia wydatków.
Strony rozeszły się bez porozumienia.
Niedawno zespoły zrzeszone FOTA dość otwarcie zastanawiały się nad odejściem i stworzeniem własnej serii wyściigowej.
Szef Ferrari: Le Mans to jedna z możliwości - czytaj tutaj ?