Red Bull Air Race World Championship: Kanadyjczycy czekają na zwycięstwo

W obu tegorocznych zawodach Red Bull Air Race World Championship Pete McLeod zajął ostatnie miejsce. Ale w niedzielnych zawodach w Windsorze Kanadyjczyk będzie największą gwiazdą.

McLeod wydaje się w świecie wyścigów superlekkich i superszybkich samolotów ciałem obcym. Ma ledwie 25 lat, od drugiego najmłodszego pilota Japończyka Yoshihide Muroyi jest młodszy o 11 lat. W dodatku ma 182 cm, co wśród uczestników wyścigów Red Bulla czyni go gigantem.

Kanadyjczyk pierwszy raz leciał samolotem, gdy miał sześć tygodni. Jako sześciolatek na kolanach ojca siedział już za sterami. Licencję pilota dostał tuż po szesnastych urodzinach. Prędzej niż prawo jazdy. - Mistrzostwo świata chcę zdobyć jeszcze przed trzydziestką - mówi McLeod.

Na razie w wyścigach w Abu Zabi i San Diego nie zdobył ani jednego punktu. - W Zjednoczonych Emiratach Arabskich było 45 st. W kabinie pilota 10 st. cieplej. A ja akurat wyjechałem w środku kanadyjskiej zimy - tłumaczy niepowodzenia McLeod.

W niedzielę wystartuje nad rzeką Detroit, w samolocie wartym pół miliona dolarów, który potrafi rozpędzić się do 400 km/godz. Dopingować ma go kilkaset tysięcy ludzi.

Zawody polegają na kolejnych indywidualnych przelotach na czas wokół ustawionych na wodzie bramek. Najsłabsi odpadają do momentu, kiedy zostanie czwórka najszybszych pilotów. Oni przystępują do ostatecznej rozgrywki.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.