Gdzie się podziała piłka nożna z PRL-u?

- Mieliśmy wówczas najlepszy futbol na świecie i nawet jeśli wkrótce nieco osłabł, to wciąż był niezły. Kruszał wraz z kruszeniem się komuny, upadł wraz z jej upadkiem - pisze Rafał Stec, dziennikarz Gazety Wyborczej.

- System szkolenia wtedy jeszcze był? Nie było. Właściwa selekcja była? Nie było. Handlowaniem punktami się nasi wirtuozi brzydzili i zawsze grali serio? Gdzie tam, o mistrza biły się nie kluby, lecz resorty, więc jak miało być 3:0, to piłkarze uczciwie pilnowali 3:0. Lśniące centra treningowe i murawy na połysk młodzi mieli? Nie mieli. Chłonni nowoczesnych technik nauczania trenerzy ich edukowali? Nie. Żeby dalej nie rozwadniać, ustalmy od razu - za komuny też nie było nic - analizuje dawne lata w polskiej piłce Rafał Stec.

- Niestety, nasze utrapienie nie w tym, że konkurenci kopią dziś sprawniej niż ich przodkowie, lecz w tym, że niepodlegli Polacy kopią krzywiej niż Polacy zniewoleni. Kopią krzywiej, choć mają do dyspozycji wciąż tyle samo, czyli nic - dodaje dziennikarz.

- Nasi mundialowi bohaterowie ganiali za piłką znacznie więcej niż dwie godziny dziennie, Zbigniew Boniek nieraz opowiadał, że ganiał na okrągło, że najważniejsze nauki zebrał na podwórku. Z czasem grania ubywało. W latach 80. przeżyliśmy wstępną inwazję VHS i gier komputerowych, po trupie komuny w ogóle zrobiło się kolorowo i piłka zbytnio zmalała, by przesłonić cały świat. Łyse placki porosła trawa, dzieciaki przestały wyszarpywać krzaki - bynajmniej nie w proekologicznych zrywach.

- W niedzielę 4 czerwca 1989 r. przełykaliśmy sobotnią klęskę z Anglią (0:3), ale nie wiedzieliśmy, że trwa już czarne półtorej dekady w dziejach reprezentacji. Grał w niej jeszcze Jan Urban, który potrafił nastrzelać 50 goli w lidze hiszpańskiej i w pojedynkę rozbroić Real Madryt. Od tamtej pory każde kolejne pokolenie piłkarzy jest słabsze, o czym świadczą rozgrywki klubowe (dziś bardziej miarodajne), co widać okiem nieuzbrojonym na boiskach - przypomina Stec.

Cały tekst Rafała Steca - czytaj tutaj ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.