Holender narzeka na PZPN, że zarówno w grudniu jak i 1 czerwca został zaproszony na szkolenie dla trenerów w dniu wyjazdu na zgrupowanie. Dzieje się tak mimo, iż przedstawia on swoje plany z półrocznym wyprzedzeniem. - I nagle 5 dni przed twoim wyjazdem, na twoim biurku ląduje miłe zaproszenie. "Czy mógłby pan przyjść na szkolenie trenerów i zrobić prezentację". Czy to nie miłe? - pyta wymownie Leo.
Beenhakker odpiera także krytykę ze strony Jana Tomaszewskiego i Zbigniewa Bońka. Tego ostatniego porównuje on do Mahometa na górze. - Woła z tych swoich Włoch: Halo! Halo! Beenhakker to kłamca, to Pinokio. Co to w ogóle jest za poziom dyskusji? Czy tak się powinno rozmawiać o piłce? - mówi Holender. - Albo sfrustrowany pan Tomaszewski... Czy kogokolwiek w tym kraju jeszcze obchodzi, co on ma do powiedzenia?
Trener kadry odniósł się także do spotkania z zarządem PZPN, w jakim wziął udział po Mistrzostwach Europy. - Mówiono o tym, że należy coś zrobić przed Euro 2012. Powiedziałem, że jestem gotowy. Ktoś z sali powiedział, że lepiej nie, bo to nie twoja sprawa. OK, bawcie się sami. Nie muszę słuchać tego "bla bla bla"... - powiedział Beenhakker.
Szkoleniowiec odniósł się także do kwestii Mariusza Lewandowskiego, który zrezygnował z udziału w zgrupowaniu w RPA. Beenhakker przyznał, że rozmawiał z piłkarzem na ten temat i prawdziwym powodem nie jest chęć wzięcia dłuższego urlopu. - Z klubu przyszła prośba z takim uzasadnieniem, ale powiedziałem, że nie akceptuję takiego powodu. Nie interesują mnie problemy klubu, ja mam prawo, by powołać piłkarza. Później sporo rozmawialiśmy i wiem, że prawdziwy argument jest inny - kończy Leo.
Gmoch: Spadło morale reprezentacji. To wina konfliktu Leo z PZPN O problemach kadry z... wężami - czytaj tutaj >