Mówi pomocnik Pogoni

Tomasz Maciejewski: Po przymusowej pauzie wraca pan do składu?

Adrian Sobczyński: Bardzo bym chciał. Szkoda, że nie zagrałem tydzień temu, ale przerwa mi nie zaszkodziła, nie wybiła z rytmu. Na mecz z Lechią jestem gotowy, jak na żaden inny!

Bo gracie o awans?

- Tak. Oby sprawdził się korzystny scenariusz. My wygrywamy, a Gawin traci punkty.

Wiosną dużo spotkań spędził pan na ławce, teraz zbiera dobre recenzje. Rozczarowanie, złość?

- Trochę bolało. Nie ukrywam, że było mi przykro. Ale wiedziałem, że muszę walczyć i prędzej czy później otrzymam szansę. Takie sytuacje mnie mobilizują. To zależy od charakteru. Jeden się zniechęca, odpuszcza, ja - gdy dostaję po tyłku - pracuję jeszcze mocniej. Po ciężkich chwilach przychodzą te miłe. Mam nadzieję, że ostatnimi występami udowodniłem, że mogę się Pogoni przydać.

Na zapleczu ekstraklasy?

- Wiele lat grałem na tym poziomie, mam ponad 200 spotkań. Tremy nie będzie.

A jaki wynik będzie w Zielonej Górze?

- Lechia zaliczyła wiosną dużo remisów , nie jest łatwym przeciwnikiem, jednak nie bierzemy pod uwagę, że moglibyśmy tam nie zdobyć trzech punktów.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.