Jacek Masiota: Niech kluby zawieszają piłkarzy z zarzutami

Zawodnika, który przyznał się lub któremu udowodniono korupcję, należy dożywotnio dyskwalifikować - uważa szef rady nadzorczej Ekstraklasy SA.

Jacek Sarzało: Po zatrzymaniu dwa tygodnie temu trzech ligowców Ekstraklasa SA z hukiem obwieściła, że 27 maja zwołuje specjalną naradę klubów poświęconą piłkarzom podejrzewanym o udział w aferze korupcyjnej. To dziś...

Jacek Masiota*: I w środę się spotykamy. Problem jest ważny, należy rozważyć zagrożenie, że liczba piłkarzy z zarzutami będzie się zwiększać.

Mamy w Polsce ponad dwudziestu czynnych piłkarzy z zarzutami korupcyjnymi. PZPN nie robi w ich sprawie nic, rzadko który klub ich zawiesza. Mamy wierzyć, że Ekstraklasa postąpi inaczej?

- Jednego nie przewalczymy: nie ma siły, żeby zmusić kluby do zawieszania zawodników. To samodzielne podmioty, dopóki gracz nie zostanie prawomocnie skazany, to klub decyduje, jak z nim postępować. Bez wniosku klubu postępowanie dyscyplinarne wobec piłkarzy może wszczynać tylko rzecznik dyscyplinarny PZPN, tzw. prokurator związkowy. Ponieważ jednak współpraca PZPN i prokuratury we Wrocławiu nie jest dobra, uważam, że to kluby powinny wspólnie wypracować stanowisko w tej sprawie.

Łudzi się pan, że prezesi Odry i Ruchu, w których to zespołach piłkarze z zarzutami grali niemal bezpośrednio po wyjściu z aresztu, nagle zgodzą się takich delikwentów zawieszać?

- Sądzę, że można spodziewać się różnych głosów. Od takich, że należy problem zostawić prokuraturze, aż po takie, że bez względu na okoliczności należy zawodników z zarzutami dyskwalifikować dożywotnio.

Ale to przecież patologia, że trenerzy wystawiają do składów pierwsze litery, a nie całe nazwiska! To szkodzi wizerunkowi całej Ekstraklasy SA.

- Dlatego będziemy pracować nad takim rozwiązaniem, które z jednej strony będzie zgodne z zasadą domniemania niewinności, a z drugiej - oczyści środowisko z osób, których uczciwość jest podważana przez prokuraturę. Jest to możliwe. Obowiązku zawieszania przez klub, jak mówiłem, nie ma. Ale zawsze ma prawo to zrobić, jeżeli uzna, że postawione mu zarzuty mogą zagrozić dobremu imieniu klubu!

A jeśli większość będą mieli stronnicy nicnierobienia? To popularne stanowisko w środowisku piłkarskim, kiedy mowa o rozliczeniach z korupcją...

- Nie zgadzam się z głosami, że należy sprawę zostawić prokuraturze i PZPN. Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której kluby będą uciekać od problemu - to sprzeczne z zasadami etyki i rzeczywiście bije w wizerunek spółki oraz klubów. A przecież niezbędne dla rozwoju piłki nożnej jest zbudowanie ligi uczciwej, gdzie zwycięstwo jest efektem wyłącznie sportowej rywalizacji. Dlatego nie wyobrażam sobie sytuacji, w której zawodnik, który przyznał się lub któremu udowodniono korupcję, występuje na boisku. Uważam, że wobec takich piłkarzy należy zastosować dożywotnią dyskwalifikację. Z drugiej strony jako adwokatowi trudno mi zaakceptować takie rozwiązanie wobec tych, którzy dopiero mają zarzuty. Ich trzeba zawieszać czasowo, do wyjaśnienia sprawy.

*Jacek Masiota, prawnik Lecha Poznań, przewodniczący rady nadzorczej Ekstraklasy SA, członek zarządu PZPN.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.