U. Radwańska: Belgijscy kibice pomogli rywalce

- Belgijscy fani przesadzili. Zachowali się jak chamy. Byli za głośni, krzyczeli jakby przyszli na mecz piłkarski, a nie na tenis. Rywalce to pomogło. Nakręciła się, a ja w drugim i trzecim secie nie mogłam nic zrobić - mówi Sport.pl Urszula Radwańska. - Znów przegrała przez problemy z psychiką. Może czas na psychologa? - zastanawia się trener Robert Radwański.

Radwańska (WTA 76) nie poszła w ślady starszej siostry Agnieszki. Debiutująca w singlowej rywalizacji na Roland Garros 18-letnia Polka przegrała we wtorek z Belgijką Yaniną Wickmayer (WTA 63) 6:4, 3:6, 0:6. Mecz na korcie numer 5 trwał godzinę i 55 minut.

W pierwszym secie Radwańska przegrywała 1:3, ale potem brawurowo odrobiła straty i wygrała ostatecznie 6:4. Później Urszula zupełnie oddała mecz rywalce. Popełniała coraz więcej błędów, a mocno bijąca pod linię końcową Belgijka przejęła inicjatywę.

Robert Radwański, trener Urszuli:

Pierwszy set w wykonaniu Uli był bardzo dobry, ale potem znów pojawiła się u niej nadmotywacja, zbyt wysoko postawiona poprzeczka, a w jej efekcie bojaźliwość w uderzeniach. Uzmysłowiła sobie, że może wygrać i to ją sparaliżowało. Gdy rywalka odbijała piłki w pół kortu i robiła wystawki na bekhend, Ula zagrywała slajsem i cofała się do tyłu. Z takim zwalnianiem gry daleko nie mogła zajechać.

Urszula po raz kolejny przegrała mecz przez psychikę. Tak samo było w eliminacjach do Australian Open, tak było niedawno w Gdyni w meczach Pucharu Federacji z Japonią. W Paryżu Belgijkę bardzo mocno wspierała publiczność, ale w Gdyni Ula miała za sobą kibiców i też przegrała. Wychodzi na to, że w ogóle źle gra pod presją trybun.

Ula wmawia sobie, że nie umie grać na ziemi, ale to nieprawda. Wychowała się przecież na tej nawierzchni. Decyduje głowa. Nie wiem, czym się tak denerwuje. Zdała już maturę, nie można wszystkiego zwalać na publiczność i nielubianą nawierzchnię. Miała pretensje do sędziego, stroiła miny do mnie, do kibiców. Być może trzeba wreszcie nawiązać współpracę z psychologiem, kimś z zewnątrz. Problem jest jednak taki, że Ula ciągle nie chce. Poprawa jest, bo kiedyś zachowywała się na korcie jeszcze gorzej, ale zbyt wolna. Ja wierzę, że w końcu wydorośleje. Wiem na co ją stać.

Urszula Radwańska:

Dobrze zaczęłam, a ona potem się nakręciła dzięki publiczności. Belgijscy fani przesadzili. Zachowali się jak chamy. Byli za głośni, krzyczeli jakby przyszli na mecz piłkarski, a nie na tenis. Belgijce to pomogło, nie wiem, czy zagrałaby tak dobrze, bez takiego wsparcia. Nakręciła się. Nie sądzę jednak, by mnie wytrąciło to z równowagi. Zaczęła grać bardzo dobrze, nie pozwalała mi na zbyt wiele, biła piłki bardzo mocno. Nigdy nie lubiłam kortów ziemnych i to się nie zmieni.

Problemy z psychiką? Nie wiem, być może. Mój styl nie pasuje do ziemi. Wolę hardkort i trawę. Może w przyszłym roku będzie lepiej. Psycholog? Nie myślałam o tym. Nie wiem, czy to jest dobry pomysł.

Agnieszka Radwańska: moje minimum na Roland Garros to 4. runda Urszula Radwańska i Łukasz Kubot - przegrali mecze w głowach >

Copyright © Agora SA