Ostateczny test: Cristiano Ronaldo czy Leo Messi?

Zwolennicy Ronaldo podnosili argument najoczywistszy, wytykając Messiemu, że rozdawał bezwartościowe błyskotki. Zwolennicy Messiego ripostowali, że Ronaldo, który zaskakująco rzadko strzelał gole potęgom, umie się głównie znęcać nad słabszymi - pisze w "Gazecie Wyborczej" Rafał Stec. - Bieżący sezon zarzuty obu stron unieważnił - dodaje

Koniec dominacji Premier League? 

Cristiano Ronaldo czy Leo Messi? Ubiegłoroczny dylemat mogło rozwiązać chyba tylko ogólnoplanetarne referendum, wszelkie plebiscyty - wygrywane hurtem przez Portugalczyka - ognistych sporów nie ugasiły. Zwolennicy Ronaldo podnosili argument najoczywistszy, wytykając Messiemu, że rozdawał bezwartościowe błyskotki - nie przywiódł Barcelony do sukcesu, więc jego boiskowe harce były czystą sztuką dla sztuki. Zwolennicy Messiego ripostowali, że Ronaldo, który zaskakująco rzadko strzelał gole potęgom, umie się głównie znęcać nad słabszymi. Gdy wpadnie na przeciwnika równego sobie, traci rezon i jakby go nie było.

Bieżący sezon zarzuty obu stron unieważnił, bo obaj fenomenalni piłkarze jeszcze się rozwinęli. I staną naprzeciw siebie w finale Ligi Mistrzów, co tylko utwierdza świat w przeświadczeniu, że wspanialszej kulminacji niż barcelońsko-manchesterska wymyślić się nie dało. Zobaczymy w środę bój o Puchar Europy, zobaczymy pojedynek o tytuł gracza roku. Choćbyśmy nie wiem ile się bowiem nasłuchali zachwytów nad klasą Xaviego, Iniesty, Vidicia czy Rooneya, masową wyobraźnią zawładną Messi z Ronaldo. I znów w głosowaniach liczyć się pewnie będą tylko oni. Cały felieton Rafała Steca przeczytasz tutaj > Jeśli Barca zagra tak jak z Chelsea, nie ma szans z Man Utd

Kto jest lepszy?
Więcej o:
Copyright © Agora SA