Kupowali mecze za kasę miasta Polkowice

Czterech piłkarzy zatrzymała w środę wrocławska policja - wszyscy ustawiali mecze wiosną w 2004 roku, gdy w ekstraklasie korumpowano sędziów i drużyny rywali na ogromną skalę

Degradacje badane w przededniu baraży ?

Środowa akcja policji była zakrojona na szeroką skalę. Rano pod Wrocławiem zatrzymano Radosława J. 38-letniego napastnika grającego kiedyś w Zagłębiu Lubin, Górniku Polkowice i Świcie Nowy Dwór Maz. W tym samym czasie kolejna grupa funkcjonariuszy w Chorzowie zatrzymała idącego na trening stopera Ruchu Ireneusza A. Wieczorem, kilkanaście minut po zakończeniu finału Pucharu Ekstraklasy, policjanci wywieźli ze stadionu w Wodzisławiu bramkarza Śląska Jacka B. oraz napastnika miejscowej Odry Tomasza M.

Wszystkich przewieziono do wrocławskiej prokuratury, gdzie postawiono im zarzuty ustawiania meczów. Wiemy, że ich udział w aferze korupcyjnej dotyczy gry w minionych latach w barwach Górnika Polkowice (Jacek B., Tomasz M. i Ireneusz A.) oraz Świtu (Radosław J.). Wszystko wskazuje na to, że w śledztwie "sypnęli ich" inni zawodnicy. W ostatnich tygodniach wrocławscy policjanci zatrzymali dwóch byłych graczy Polonii Warszawa - Grzegorza K. oraz Artura S., którzy wspólnie z zatrzymanymi ustawiali spotkania. Dużą wiedzę miał również stoper Górnika Marcin J. - niedawno usłyszał około 30 zarzutów.

W trakcie śledztwa zarzuty usłyszeli w zasadzie wszyscy działacze i trenerzy związani kiedyś z Górnikiem, a także czterej piłkarze. Klub masowo kupował mecze i dzięki temu w 2003 roku awansował do I ligi, a w kolejnym sezonie korumpował sędziów i rywali, aby z niej nie spaść. Nie udało się. Zespół był tak słaby sportowo, że nie pomogły mu nawet łapówki. Po spadku do II ligi nic się zmieniło - dalej korumpowano.

Apogeum ten proceder osiągnął wiosną 2004 roku, gdy Górnik i Świt z trenerem Januszem W. ratowały się przed spadkiem. W rundzie rewanżowej kluby próbowały kupić prawie każdy mecz. Polkowice m.in. proponowały zawodnikom Lecha około 150 tys. zł za odpuszczenie im meczu. O wszystkim dowiedzieli się szalikowcy z Poznania, którzy przyjechali na trening zespołu i zagrozili, że pobiją graczy, jeśli ci "odpuszczą" spotkanie Górnikowi. W kolejnym sezonie trenerzy Górnika i Arki dogadali się na remis, ale dodatkowo wręczyli 5 tys. zł łapówki sędziemu. Na wszelki wypadek, aby jakiegoś "numeru nie wykręcił".

W środowisku Polkowice "słynęły" z tego, że przez lata korzystały z pośrednictwa Ryszarda F., pseudonim "Fryzjer". To właśnie w korytarzu budynku klubowego Górnika w 2000 roku "Fryzjer" przywitał się z jednym z sędziów słowami: "Cześć, kurwiorzu", za co PZPN uznał go za persona non grata polskiej piłki nożnej.

Dwa lata temu za udział w aferze PZPN zdegradował Polkowice z II do III ligi. Dyrektor Górnika odwołał się, argumentując że kara jest bardzo surowa, gdyż klub pozbył się już wszystkich osób zamieszanych w korupcję. W odpowiedzi PZPN podwyższył karę i zdegradował Górnika o dwie klasy rozgrywkowe, a sam dyrektor niedawno został zatrzymany przez policję i usłyszał kilkanaście zarzutów. Oczywiście za ustawianie meczów.

Górnik to klub utrzymywany głównie z publicznych, miejskich pieniędzy. W 20-tysięcznych, bogatych Polkowicach władza uznała, że stać ją na zespół piłkarski w ekstraklasie i "pompowała" pieniądze, które w znacznej mierze działacze przeznaczali na łapówki. Dziś zespół jest liderem w III lidze i na pewno awansuje.

W aferze korupcyjnej zatrzymano już 213 osób.

Piotr Reiss: Nie jestem Piotrem R. ?

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.