Polska ma bramkarzy. Ale nie w Polsce

- Mamy problem, bo z Polski wyjechali nie tylko bramkarze, ale nawet kandydaci na nich - mówi trener Andrzej Dawidziuk, spod którego ręki wyszli m.in. Łukasz Fabiański i Łukasz Załuska

Wydawało się, że bramkarze są najmniejszym problemem polskiego futbolu. Artur Boruc robi karierę w Celticu, Łukasz Fabiański aspiruje do pierwszej jedenastki Arsenalu, Tomasz Kuszczak walczy o miejsce w składzie Manchesteru Utd., a Jerzy Dudek jest rezerwowym w Realu Madryt. A są jeszcze choćby Łukasz Załuska z Dundee, Grzegorz Szamotulski z Hibernians i Arkadiusz Malarz z OFI Kreta. W pewnym momencie zaczęto mówić o "polskiej szkole bramkarzy".

Jednak całkiem niespodziewanie drużyny ligowe zaczynają mieć problemy z dobrymi polskimi bramkarzami. W zasadzie wszystkie kluby z czołówki już mają albo szukają zagranicznych graczy na tę pozycję. W Legii broni najlepszy golkiper ekstraklasy Słowak Jan Mucha, w Lechu w Pucharze UEFA dobrze spisywał się Chorwat Ivan Turina. Wylądował na ławce rezerwowych, ale był to efekt kłótni z trenerem Franciszkiem Smudą, a nie słabej formy.

W innych drużynach trwały bądź trwają poszukiwania bramkarza. Rekordzistą pod tym względem jest Wisła Kraków nie do końca zadowolona z Mariusza Pawełka. W półtora roku trener Maciej Skorża przetestował 14 bramkarzy, aż 12 było obcokrajowcami. Ostatni sprawdzani: Fin Henri Sillanpaa i Australijczyk Jess Vanstrattan, nie znaleźli uznania w oczach szkoleniowca mistrzów Polski.

Całą przerwę zimową na znalezienie piłkarza na tę pozycję poświęcił także Ryszard Tarasiewicz, trener Śląska Wrocław. Najpierw na celowniku był znany z występów w Wiśle i Lechu Rumun Emilian Dolha, jednak okazał się zbyt drogi, potem wrocławianie chcieli Słowaka Martina Kelemena z Arisu Saloniki. Jednak ten wybrał ofertę hiszpańskiej Numancii.

- Będziemy szukać dalej. Na naszym rynku jedynym bramkarzem z polskiej ligi, którego chciałbym mieć u siebie, jest Mariusz Pawełek, ale on ma kontrakt z Wisłą. Trzeba więc spoglądać na zagranicę - podkreśla trener Tarasiewicz.

Podobnego zdania jest opiekun PGE GKS-u Bełchatów Rafał Ulatowski, asystent Leo Beenhakkera. - Testowałem polskich bramkarzy tylko dlatego, że szukam gracza rezerwowego. Gdybym potrzebował kogoś do pierwszego składu, na pewno rozglądałbym się poza Polską. Dużo naszych chłopaków wyjechało na Zachód i można powiedzieć, że zapas bramkarzy nam się skończył - twierdzi Ulatowski.

Problem widzi także inny współpracownik Leo Beenhakkera Andrzej Dawidziuk, koordynator ds. szkolenia bramkarzy w PZPN. - Nie jest tak, że u nas na każdym rogu ulicy siedzi dobry bramkarz. Ponadto ich szkolenie zajmuje sporo czasu. Niestety, z Polski wyjechali nie tylko tacy klasowi bramkarze jak Artur Boruc i Łukasz Fabiański, ale także kandydaci na bramkarzy. To zawodnicy w wieku od 15 do 20 lat, którzy wyjeżdżają na Zachód i tam zmieniają kluby, ale nie zmieniają swojej sytuacji. Nadal w swoich drużynach są rezerwowymi z małymi szansami na grę, a przecież w Polsce mogliby spokojnie walczyć o miejsce w składzie - podkreśla Dawidziuk.

Przykładów jest wiele. Choćby Przemysław Kazimierczak, który w 2004 roku w wieku 16 lat pojechał do angielskiego Boltonu, ale teraz chce wrócić do kraju. W minionym tygodniu przyjechał do Polski i rozpoczął treningi ze Śląskiem Wrocław. Artur Krysiak w 2006 roku podpisał kontrakt z Birmingham City, tam jednak nie zagrał ani razu, a w ciągu trzech lat kluby zmieniał już czterokrotnie. Teraz jest wypożyczony do szkockiego Motherwell.

- To zdolny chłopak i w kraju pewnie by sobie poradził. Jego sytuacja jest zła, bo nie ma ciągłości szkolenia. Wszędzie pracują z nim inaczej, niewiele gra. I z wieloma jego rówieśnikami jest niestety podobnie. A polskie drużyny muszą ściągać graczy z z zagranicy, i to nie zawsze tych na dobrym poziomie - analizuje Dawidziuk.

Oprócz Muchy i Turiny w klubach z ekstraklasy jest jeszcze siedmiu zagranicznych bramkarzy: Jasmin Burić w Lechu, Konstantin w Legii, Ilie Cebanu w Wiśle Kraków, Michal Pesković w Polonii Bytom, Tomislav Basić w Arce, Sasa Ivanović w ŁKS-ie oraz Michal Vaclavik w Górniku Zabrze.

- Chciałbym, żeby nasi trenerzy może nieco lepiej przyjrzeli się zawodnikom, jakich mają w zespołach Młodej Ekstraklasy, bo gra tam wielu obiecujących chłopaków. Problem w tym, że u nas jak bramkarz ma 20 lat, to się mówi, że jest za młody, jak 25, to że nieograny, a jak 30, to że za stary. Nie powinno się patrzeć w metrykę, tylko na umiejętności, czego najlepszym przykładem są z jednej strony Łukasz Fabiański, a z drugiej Piotrek Lech. Trzeba też sobie powiedzieć, że na dziś nie ma czegoś takiego jak polska szkoła bramkarzy. Mamy kilka dobrych klas, ale całej szkoły to jeszcze nie ma. Staramy się, aby taka szkoła powstała, tym bardziej że mamy piękne tradycje i wielu młodych graczy garnących się do grania na bramce - kończy Dawidziuk.

Polscy bramkarze za granicą

Łukasz Fabiański (Arsenal Londyn - rezerwowy)

Wojciech Szczęsny (Arsenal Londyn - rezerwowy)

Tomasz Kuszczak (Manchester United - rezerwowy)

Bartosz Białkowski (Southampton, Ipswich - rezerwowy)

Jerzy Dudek (Real Madryt - rezerwowy)

Łukasz Załuska (Dundee)

Grzegorz Szamotulski (Hibernian)

Artur Krysiak (Montherwell FC - rezerwowy)

Artur Boruc (Celtic Glasgow)

Paweł Linka (Skoda Xanthi - rezerwowy)

Wojciech Kowalewski (Iraklis Saloniki)

Arkadiusz Malarz (OFI Kreta)

Przemysław Tytoń (Roda Kerkrade -rezerwowy)

Paweł Kieszek (Victoria Setubal - rezerwowy)

Arkadiusz Onszyko (Odense BK)

Tomasz Bobel (Neftczi Baku)

Krok w tył polskich bramkarzy? Co się dzieje? 

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.