Ekipa ze Stalowej Woli wiosną przegrała ledwie jedno spotkanie, ale w sobotę powstrzymało ją jednak Podbeskidzie, które nie rezygnuje z walki o ekstraklasę.
Bohaterami meczu byli Afrykanie. Nigeryjczyk Abel Salami w stolicy Podbeskidzia jest znany bardzo dobrze, grał wszak tam przed pięciu laty. Obecnie jest najlepszym strzelcem Stalówki, ale i najczęściej karanym zawodnikiem drużyny trenera Władysława Łacha. - Uprzedzałem go, żeby uważał na faule, bo nazbierał już osiem kartek, a po 10. czekałaby go pauza w dwóch spotkaniach - kręcił głową szkoleniowiec Stali. Salami na faule uważał, ale i tak błyskawicznie złapał dwie kartki. W ósmej minucie sędzia pokazał mu pierwszą za symulowanie faulu, a kwadrans później za zagranie ręką w polu karnym Podbeskidzia drugą i w efekcie musiał opuścić boisko. - Czerwona kartka ustawiła mecz. Myślę, że jeżeli gralibyśmy w jedenastu, Podbeskidzie nie grałoby tak ofensywnie, a tak całe spotkanie ułożyło się pod dyktando bielszczan - mówił potem Tadeusz Krawiec, pomocnik gości.
Numerem jeden w sobotnim spotkaniu był inny Afrykańczyk Clemence Matawu. Czarnoskóry pomocnik od pierwszej minuty szalał na boisku i był trudny do powstrzymania dla piłkarzy ze Stalowej Woli. W 36. minucie po jego dośrodkowaniu z rzutu wolnego pierwszą bramkę dla gospodarzy strzelił Sławomir Cienciała. Majstersztykiem była akcja w II połowie, gdy po dośrodkowaniu Damiana Chmiela szczupakiem do piłki rzucił się Matawu i głową wpakował ją do siatki.
Bramki: 1:0 Cienciała (36.), 2:0 Matawu (68.) 3:0 Chrapek (87.)
Podbeskidzie: Merda - Cienciała, Szmatiuk, Konieczny, Osiński - Matawu (88. Malinowski), Matusiak Ż, Żmudziński Ż, Świerblewski Ż (61. Chmiel) - Chrapek, Matus (82. Zaremba).
Stal: Wietecha - Paknys, Piszczek, Treściński Ż, Maciorowski - Szwajdych (70. Wasilewski), Uwakwe, Cebula (85. Muzyczuk), Krawiec, Jeżewski (55. Karcz) - Salami Ż, CZ