Lakers wygrali bitwę, ale stracą Bryanta?

Los Angeles Lakers po koszykarskiej bitwie pokonali 111:98 Houston Rockets w drugim meczu półfinału play-off Konferencji Zachodniej NBA i wyrównali stan rywalizacji na 1:1. Za uderzenie łokciem Rona Artesta na kolejny mecz powinien jednak zostać zawieszony lider Lakers Kobe Bryant.

Lakers, zeszłoroczny wicemistrz i główny kandydat do mistrzostwa w tym sezonie, w poniedziałek niespodziewanie ulegli Rockets we własnej hali, więc w meczu nr 2 zagrali twardo. Momentami nawet brutalnie.

Walka na ciosy zaczęła się od doświadczonego rozgrywającego Dereka Fishera, który popełnił hokejowy faul na Luisie Scoli. Rozgrywający Lakers wyczekał, aż Argentyńczyk ustawi się na zasłonę, a potem specjalnie natarł na niego barkiem i łokciem. Scola upadł, a Fisher rozciął sobie głowę o jego zęby. Sędziowie natychmiast wyrzucili go z boiska. Możliwe, że zostanie zawieszony na piątkowy mecz nr 3 w Houston.

Dyskwalifikacja może dotyczyć także lidera Lakers Kobe Bryanta, który w środę zdobył 40 punktów. Najlepszy rzucający NBA w Rockets ma dwóch wyjątkowo dobrych w obronie przeciwników - inteligentnego Shane'a Battiera i porywczego Rona Artesta. Z pierwszym nie radził sobie w meczu nr 1, ale w drugim szło mu świetnie. Do tego stopnia, że po każdym celnym rzucie sprzed Battiera Bryant krzyczał do kibiców, do komentatorów telewizyjnych, do rywala: - On nie potrafi mnie upilnować!

W czwartej kwarcie został ukarany za to przewinieniem technicznym i starł się z Artestem - w walce o pozycję pod koszem uderzył go łokciem w szyję - w myśl przepisów NBA takie zagranie oznacza wyrzucenie z parkietu. Ale sędziowie uderzenia nie widzieli i odgwizdali w tej sytuacji faul... Artesta, który był bliski wściekłości. Po chwili starł się z Bryantem, nacierał na niego krzycząc mu coś do ucha, a w końcu pokazał gest oznaczający podcięcie gardła - ostatecznie wyleciał z hali.

Artest być może dostanie od NBA karę finansową, ale w meczu nr 3 zagra. Zawieszony powinien zostać za to Bryant - tydzień wcześniej, kiedy Dwight Howard z Magic uderzył łokciem w głowę Samuela Dalemberta (Philadelphia 76ers), a sędziowie meczu na to nie zareagowali, liga ukarała środkowego Magic meczową dyskwalifikacją.

W Los Angeles zagotował się też największy najsłynniejszy kibic Lakers Jack Nicholson, który wstawał ze swojego krzesła tuż przy parkiecie i obrażał sędziego. Na ławce Rockets trener Rick Adelman pokłócił się z zawodnikiem Vonem Waferem i wyrzucił go do szatni.

A mecz zakończył się sprytną i widowiskową akcją Bryanta, który - nie mogąc oddać rzutu z czystej pozycji - "zanurkował" w kierunku kosza pod łokciem Battiera, odbił sobie piłkę od tablicy i od razu dobił ją do kosza.

Artest krytykuje Bryanta: - Mam dość tego gościa, który wali mnie łokciem! ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.