100 czy 60 mln euro - za ile PZPN sprzedał prawa do meczów kadry?

Do 2020 r. prawa do transmitowania w telewizji meczów polskiej reprezentacji u siebie nadal będą należeć do Sportfive, międzynarodowego pośrednika, którego szefem w Polsce jest Andrzej Placzyński. - Gdzie przetarg, gdzie porównanie ofert? Podobno konkurenci dawali więcej - denerwuje się Jacek Masiota, członek zarządu PZPN.

Sportfive jest partnerem PZPN od kilkunastu lat. To międzynarodowa agencja zajmująca się pośrednictwem na rynku praw telewizyjnych. PZPN sprzedaje jej prawa do meczów reprezentacji Polski rozgrywanych u siebie (eliminacji do Euro i mundiali oraz towarzyskich), a potem agencja odsprzedaje je telewizjom (w ostatnich latach głównie TVP).

O przedłużeniu umowy ze Sportfive prezes Grzegorz Lato poinformował zarząd w środę na posiedzeniu w Warszawie. - Wszedł na salę, powiedział, że jest porozumienie, i głosujemy - opowiada jeden z uczestników. Placzyński twierdzi, że kontrakt wart jest 100 mln euro, ale Masiota upiera się, że Lato mówił członkom zarządu o 60 mln, a reszta miała być tzw. bonusami. Tak czy inaczej - to największy kontrakt w historii PZPN. Nowość polega na tym, że w ofercie są też prawa marketingowe związku.

Tymczasem, jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, konkurencyjna firma UFA Sports dawała za ten sam produkt ponoć 7 mln euro za rok. Przedstawiciele firmy już wysyłają do Polski protestacyjne maile, w których twierdzą, że jeden z wiceprezesów PZPN zapewniał ich, że sprawa na pewno nie zostanie rozstrzygnięta do maja.

- Nie rozumiem tego pośpiechu - dziwi się Masiota. - Tego punktu nie było przecież w porządku obrad. Tymczasem prezes Lato powiedział, że związek dostał dobrą ofertę i zarządził głosowanie. To wbrew standardom. Gdzie przetarg, gdzie porównanie ofert? Wcale się nie dziwię, że UFA ma zamiar protestować.

Za uchwałą było 12 członków zarządu, jeden się wstrzymał, dwóch głosowało przeciw.

PZPN w Afryce, więc trzeba przełożyć finał Pucharu Polski - czytaj tutaj ?

Copyright © Agora SA