Białostoczanie przystąpili do spotkania bez kontuzjowanych Marka Bojaryna i Tomasza Zinówko. Natomiast Krzysztof Derewońko i Marcin Kobus wystąpili z nie do końca wyleczonymi kontuzjami.
- Zawodnicy na najsłabszy zespół w lidze wyszli niezbyt skoncentrowani - mówi Andrzej Nocny, trener MOKS-u. - Do tego brakowało kontuzjowanych piłkarzy i w pierwszej połowie nie mogliśmy uzyskać większej przewagi. Dopiero w przerwie trochę "mocniej" porozmawialiśmy w szatni i zaraz po wznowieniu gry odskoczyliśmy na cztery bramki. Wynik mógł być zdecydowanie wyższy, gdybyśmy mieli lepszą skuteczność. Rzucaliśmy z dogodnych pozycji, ale trafialiśmy w bramkarza.
Za tydzień białostoczanie na wyjeździe zmierzą się z rezerwami Azotów Puławy, a do końca sezonu zostało im do rozegrania jeszcze pięć spotkań.
MOKS Białystok - Czarni Regimin 29:24 (13:12)
MOKS: M. Dziekoński (Kiedysz, Malinowski) - Klepacki 10, Derewońko 6, Borsuk 4, Zyskowski 2, Kosiński 2, E. Dziekoński oraz Ołdakowski 5, Kobus, Bobowski.