Ferguson miał prawo być po meczu wściekły, bo jego zawodnicy pozwolili rywalom w 89 minucie doprowadzić do remisu 2:2. - To fatalny gol, jeśli prowadzisz 2:1 i myślisz już o końcowym gwizdku - powiedział menedżer United.
- Możemy winić tylko siebie. To nie była świetnie wypracowana bramka, ale pokazuje kruchość naszej obrony. Strata Johny'ego Evansa rozbiła nam obronę i wydaje mi się, że z nim na boisku takiej bramki byśmy nie stracili - dodał Ferguson.
Evans odpocznie od piłki jeszcze przez tydzień, nie wiadomo też czy w ligowym meczu z Sunderlandem zagra Rio Ferdinand. Ich brak jest dla obrony Manchesteru kluczowy. - Dopóki broniliśmy rekordu, to nie traciliśmy bramek. Od meczu z Blackburn, coraz częściej tracimy bramki w głupi sposób - mówił Ferguson.
Szkoleniowiec obrońców pucharu Ligi Mistrzów stwierdził, że ciężko będzie grało się z FC Porto ze świadomością, że jeszcze nigdy żaden angielski zespół na ich stadionie nie zwyciężył. - Musimy wygrać ten mecz. Lubimy robić wiele rzeczy jako pierwsi i chyba w Porto będziemy też musieli wygrać jako pierwsi - zakończył Sir Alex.