Liga Mistrzów: Porto i Villarreal chcą sensacji

Angielskiej dominacji nie powstrzymały w tym sezonie Inter, Real Madryt i Roma. We wtorek na drodze do półfinału Manchesteru United i Arsenalu stają Porto i Villarreal. Dadzą radę?

Przy mocarzach z Premier League kluby z Półwyspu Iberyjskiego to kopciuszki. Manchester United jest drugim najbogatszym klubem świata, Arsenal szóstym. Porto i Villarreal nie ma w dwudziestce.

Anglikom w walce w kilku rozgrywkach nie przeszkadzają kontuzje i kartki. Arsenal przez ostatnie miesiące radził sobie bez Eduardo, Theo Walcotta, Cesca Fabregasa i Emmanuela Adebayora. Dwaj ostatni w sobotę zagrali ze sobą pierwszy raz od grudnia. Z Manchesterem City Hiszpan zaliczył dwie asysty przy golach reprezentanta Togo.

MU w tym sezonie zagrał już 52 mecze, w drodze po wymarzone pięć trofeów (mistrzostwo, Puchar Anglii, Puchar Ligi, klubowe mistrzostwo świata i Puchar Mistrzów) czeka ich jeszcze 15. Wszystko, co najgorsze, wydaje się być za nimi. Na kontuzje przed meczem z Porto narzekają tylko Rafael i Dimitar Berbatow.

Ale oba angielskie kluby pamiętają poprzednie spotkania z tymi rywalami. Pięć lat temu Porto z Jose Mourinho na trenerskiej ławce oraz Deco, Carvalho i Ferreirą na boisku wyeliminowało MU w ćwierćfinale, a później zdobyło Puchar Europy. Arsenal spotkał się z Villarreal trzy lata temu w półfinale. Wygrał 1:0 w Londynie, ale gdyby w rewanżu Juan Roman Riquelme wykorzystał karnego, byłaby dogrywka.

Oba tamte spotkania odbyły się jeszcze przed zdominowaniem przez Anglików najważniejszych rozgrywek w Europie. Dziś bardzo realne wydaje się, że trzeci raz z rzędu w czwórce najlepszych zespołów znajdą się trzy z Premier League.

Angielskiej dominacji nie potrafią się przeciwstawić kluby włoskie, Real Madryt i Bayern Monachium. Jakie mają szanse Porto i Villarreal?

Portugalscy dziennikarze uważają, że zespół Jesualdo Ferreiry nie jest tak dobrze zorganizowany i zdyscyplinowany jak drużyna Mourinho, która sukces opierała na świetnej grze w defensywie. Gdy zdobywała Puchar Mistrzów, od ćwierćfinałów straciła tylko dwa gole.

Dzisiejsze Porto oparte jest na sile ofensywnej trzech piłkarzy z Ameryki Południowej: sprowadzonego latem z Japonii Brazylijczyka Hulka oraz Argentyńczyków Lisandra Lopeza i Lucha Gonzaleza. W lidze strzelili razem połowę goli zespołu. W Champions League sam Lisandro zdobył sześć bramek, skuteczniejsi są tylko Steven Gerrard i Miroslav Klose.

- Villarreal także się zmienił od poprzedniego starcia z Arsenalem. Nie jesteśmy już nowicjuszami. Trzy lata temu mieliśmy tremę debiutantów, zaskoczyła nas tak dobra postawa w LM. Dziś jesteśmy bardziej doświadczeni i pod tym względem mamy nad Arsenalem przewagę. W Londynie nie grają już tacy piłkarze jak Thierry Henry - uważa Marcos Senna.

Kapitan Villarreal z Joanem Capdevilą i Santim Cazorlą w lipcu zdobyli z reprezentacją Hiszpanii mistrzostwo Europy. Napastnik Nihat z Turcją dotarł do półfinału. We wtorek zabraknie tylko Cazorli, który w sobotnim spotkaniu z Almerią złamał nogę i nie zagra do końca sezonu.

Oba kluby z kontynentu już w tym sezonie grały z przedstawicielami Premier League. Villarreal dwukrotnie zremisował z MU 0:0, Arsenal pokonał u siebie Porto 4:0, a na wyjeździe przegrał 0:2. By wejść do półfinału, Porto i Villarreal musiałyby zagrać dużo lepiej.

Wtorek w LM

Manchester United - FC Porto 20. (NSport); Villarreal - Arsenal 20.40 (kanał 59 platformy N)

MU i Bayern nie będą faworytami - czytaj tutaj ?

Copyright © Agora SA