Kryzys uderza w sportowców. Również w Polsce

Amerykański Komitet Olimpijski zwalnia pracowników, czołowy team Formuły 1 obniża kontrakty swym kierowcom, a wielki Milan domaga się wprowadzenia limitu płac w futbolu. Kryzys ekonomiczny nadal nie omija świata sportu. Także polskiego

>> Grasz na aukcjach w sieci? Uważaj na skarbówkę

- Parę dni temu powiedziałem naszym kierowcom, że w obecnej kondycji finansowej cyklu Grand Prix właściwe byłoby obniżenie ich wynagrodzeń. Formuła 1 jest w samym środku kryzysu, musimy ciąć koszty. Doszliśmy do porozumienia - mówi szef teamu Renault, Flavio Briatore. Według włoskich dziennikarzy lider zespołu, Fernando Alonso, zgodził się na obniżkę wynagrodzenia z 13 do 8,5 mln euro rocznie.

Bez negocjacji oszczędności postanowił zrobić Amerykański Komitet Olimpijski, który na zwolnieniu 54 pracowników zyska 7,1 mln dolarów rocznie. O zaciskanie pasa apeluje Milan. Dyrektor wykonawczy jednego z najsłynniejszych piłkarskich klubów świata, Adriano Galliani, wzywa do ustanowienia w piłce nożnej limitu płac, tzw. salary cap. Według niego, wiatr wieje w oczy już nie tylko biednym. - Latem czeka nas marny rynek transferowy. Kluby będą się wymieniały piłkarzami, a transakcji gotówkowych będzie mało. To więcej niż pewne - uważa Galliani.

Początek złego w biznesie sportowym mogliśmy zaobserwować w październiku. - W obliczu zbliżającego się kryzysu, zdecydowaliśmy się na zaciśnięcie pasa - wyjaśniał wtedy komisarz NBA, David Stern, zwolnienie 80 pracowników. Na początku grudnia decyzję o wycofaniu się z rywalizacji o mistrzostwo świata Formuły 1 ogłosiła Honda, wkrótce z rajdów WRC wycofały się Suzuki i Subaru. Jesienią z powodu kryzysu prace nad budową nowego stadionu wstrzymał Liverpool, nieco później kluby Premiership obniżyły ceny karnetów na swe mecze.

W polskiej piłce finansowe problemy trawią zwłaszcza kluby I ligi. Z powodu braku sponsora z rozgrywek wycofał się Kmita Zabierzów, inni ostatecznie wybrnęli z tarapatów, często wybierając jednak między skompletowaniem odpowiednio silnej kadry, a wysłaniem piłkarzy na zgrupowania.

Gorzej niż w piłce jest w żużlu i koszykówce. Zmorą prezesów są kursy walut. Z powodu ciągłego wzrostu kursu dolara w lutym Stal Ostrów zwolniła swoich czołowych koszykarzy - Carlosa Riverę, Patricka Okafora i Alena Danielsa. W sumie inkasowali oni co miesiąc ponad 20 tys. dolarów. - Podjęliśmy decyzję o rozwiązaniu kontraktów z tymi zawodnikami w ramach szukania oszczędności - tłumaczy prezes SSA Ostrów, Witold Rosik. Jeszcze gorzej wygląda sytuacja Górnika Wałbrzych. Klub opuścił główny sponsor, a za nim kilku czołowych zawodników. W zespole, który jest już pewnym spadkowiczem, gra młodzież, m.in. Hubert Murzacz, 14-latek, który nieco ponad tydzień temu zadebiutował w ekstraklasie.

W uchodzącej na najlepszą na świecie Speedway Ekstralidze kontrakty w euro podpisują żużlowcy ze Skandynawii, w funtach płaci się Anglikom i Australijczykom. Umowy złotówkowe zawierał właściwie tylko Unibax Toruń, co okazało się dla mistrza kraju zbawienne. Kontrakt w euro ze swym klubem podpisał m.in. Tomasz Gollob. Na szczęście dla Stali Gorzów, i dla prezesów innych klubów, najlepszy polski zawodnik zgodził się renegocjować umowę, dając tym samym sygnał swym kolegom, by postępowali podobnie. Trzeci obecnie jeździec świata miał zarabiać w tym roku 550 tys. euro. Kiedy w listopadzie podpisywał umowę klub kosztowało to 1 mln 980 tys. złotych. W marcu ta suma wzrosła o 570 tys. zł. Gollob zgodził się na obniżkę zarobków o 30 proc.

Obniżki kontraktów czekają też siatkarzy. Obecnie w lidze trwa najważniejsza w sezonie faza play-off, dlatego cięcia, podobno nawet 30-procentowe, nastąpią dopiero podczas negocjacji umów na kolejny sezon. Obniżenie pensji zawodnikom i pracownikom klubu rozważają też władze wicemistrza Polski w piłce ręcznej z 2006 roku - Chrobrego Głogów.

Masz temat dla reportera Metra? Napisz do nas: metro(at)agora.pl

 

Labradoodle - takiego psa w Polsce jeszcze nie było

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.