Justyna Kowalczyk biegnie po podium - Zczuba.tv ?
Justyna Kowalczyk: Nawet nie byłam po nim bardzo zmęczona, na pewno nie tak jak po tym wygranym w Libercu na MŚ. Bieg był atrakcyjny, bo były trzy lotne premie, zmiany nart i niezwykłe tasowania w czołówce. Nie oglądałam się na nikogo, biegłam swoim równym tempem. Miałam być w czołówce, ale nie na początku. Na pierwsze miejsce wbiegałam tylko przed premiami. I wygrywałam je, a potem się wycofywałam. Ciekawe, że odkąd wprowadzono te lotne finisze, ani razu nie przegrałam.
Na początku było trochę nerwów. Finka Aino-Kaisa Saarinen zaczęła tak, jakbyśmy biegły na 5 km, a nie na 30. Ale przeliczyła się z siłami. Norweżka Therese Johaug, która spróbowała wygrać drugą premię, też potem odpadła z czołówki.
- Jej serwismeni dokonali cudu. Dziesięć kilometrów przed końcem zrobiło się ciepło. W zmrożonych dotąd torach pojawiła się woda. Na ostatnią 7,5-kilometrową pętlę Petra zmieniła narty na "twarde". Jej jechały na zjazdach, moje, Norweżek i Finek po prostu stanęły. Trochę w tym mojej winy, bo ja się upierałam, by jechać na "miękkich". No i na ostatniej pętli zrobiłam coś, czego nie planowałam. Trzy kilometry przed metą zaatakowałam. To była moja jedyna szansa, spróbowałam odjechać. Udało się, ale na zjazdach Petra mnie dogoniła i odrobiła pół minuty straty.
- To spełnienie marzeń sprzed sezonu. Tak naprawdę to już sama nie wiem, czy jestem w stanie wygrać cały Puchar Świata. Choć oczywiście nie odpuszczę, obiecuję. Nie spodziewałam się, że będę o Kryształową Kulę walczyć do końca, bo jeszcze trochę za słaba w sprintach jestem. Byłam w nich trzy razy na podium, jestem czwarta w klasyfikacji PŚ, ale to właśnie w nich tkwią jeszcze moje największe rezerwy. Wygranie dystansów to dla mnie coś wielkiego. Nie takie jak medale MŚ czy igrzysk, ale ukoronowanie całego pięknego sezonu. Rok temu ta mała Kula uciekła mi o 0,2 sekundy. Teraz tak bardzo ją chciałam, że po pierwszych przeciętnych startach byłam zdenerwowana i trochę złośliwie pytałam trenera, czy i kiedy zacznę szybko biegać, i czy będę wygrywać. Odpowiadał cierpliwie, że tak. I udało się! Wydawało się, że Finki będą na dystansach nie do pokonania, tymczasem to ja jestem najlepsza.
- Jak najbardziej, ale Słowenka jest niesamowicie mocna. Zepsuła mistrzostwa świata, porażka bardzo siedzi jej w głowie i chce to sobie odbić w Pucharze Świata. Jest zdeterminowana, by wygrać. Ja jestem bardziej zrelaksowana, biegam bez nerwów. Ale skoro szansa jest, to spróbuję ją wykorzystać, na ile się da. Ten piękny sezon trwa, o takim nawet nie mogłam w listopadzie marzyć. Na nic absolutnie nie mogę narzekać. Nawet to smarowanie w sobotę. To żadna wpadka, po prostu zmieniły się warunki... Serwismeni pracują świetnie, dziękuję im za to. Są tak umęczeni, że nawet na dyskoteki przestali chodzić. A to znaczy, że naprawdę są wyczerpani.
- Rok temu w Sztokholmie nie weszłam do trzydziestki, dwa lata temu biegłam w finale A. On jest krótki, kilometrowy, ale są dwa podbiegi i jest gdzie walczyć. Ciężko za mną trafić i przewidzieć, jak będzie (uśmiech).
Ostatnie starty w PŚ
18 marca (Sztokholm) - sprint klas.
20 marca (Falun, Szwecja) - 2,5 km techniką dowolną
21 marca (Falun) - bieg łączony (5 km klas. + 5 km dow.)
22 marca (Falun) - bieg na 10 km dow.
1476 - tyle punktów PŚ zdobyła w 27 z 32 biegów tego sezonu PŚ (jedne zawody były odwołane)
1096 - tyle punktów zdobyła w sezonie 07/08, kiedy była trzecia w klasyfikacji generalnej PŚ
484 - tyle punktów zdobyła w sezonie 06/07, gdy była ósma w PŚ
396 - tyle punktów zdobyła w sezonie 05/06, gdy zajęła 13. miejsce w PŚ
Kowalczyk druga , Majdić nie daje się dogonić - czytaj tutaj ?