Matlak chce pucharu, ale Ligi Mistrzyń - nie

Jak znaleźć się w siatkarskiej Lidze Mistrzyń? Trzeba wygrać ligę, albo zdobyć Puchar Polski. Walka o to drugie trofeum, z udziałem Farmutilu Piła, będzie się toczyć w weekend w Olsztynie.

Stolica Warmii i Mazur wprawdzie słynie z siatkówki, ale tej w wykonaniu męskim. Teraz otrzymał organizację żeńskiego finału po tym, jak okazało się że imprezy nie zorganizuje Poznań. W hali Urania w sobotę i niedzielę o Puchar Polski walczyć będą: broniące trofeum siatkarki Farmutilu Piła, które w półfinale zmierzą się z Muszynianką Fakro Muszyna. W drugiej parze zawodniczki BKS Aluprof Bielsko-Biała staną do walki z GCB Centrostal Bydgoszcz.

- Wiem, że Puchar Polski to najkrótsza droga do Ligi Mistrzów - mówi trener Farmutilu Jerzy Matlak. - Ale też chyba najtrudniejsza, bo trzeba wygrać dwa mecze z dwoma najsilniejszymi w tej chwili zespołami w kraju. Wszyscy wiedzą, jak szczupła jest nasza kadra. Ilościowo i jakościowo to nie jest skład moich marzeń. Na szczęście nie gramy już w Lidze Mistrzów, dziewczyny trochę odsapnęły, udało się reanimować zespół - dodaje.

Matlak uważa, że Farmutilu nie stać w tej chwili na walkę na trzech frontach: w lidze, o Puchar Polski i w Lidze Mistrzów. - Dziewczyny płacą zdrowiem za grę tak wąską kadrą w tych wszystkich rozgrywkach. W przyszłym sezonie mnie już na stanowisku trenera w Pile nie będzie, ale jeśli budżet będzie taki jak teraz, to może się będzie trzeba zastanowić nad odpuszczeniem Ligi Mistrzów - mówi. Nie oznacza to rezygnacji z walki o Puchar Polski. - Chcemy go zdobyć. Bo zawsze chcemy grać o najwyższą pulę - mówi trener Farmutilu.

Podobne plany ma sobotni rywal pilanek, Muszynianka. Ale tam kadra jest szersza - na ławce rezerwowych siedzą m.in.: Milena Rosner, kapitan reprezentacji Polski na Igrzyskach Olimpijskich w Pekinie, oraz Joanna Kaczor, jedna z najbardziej utalentowanych zawodniczek. Niekwestionowanym liderem jest Joanna Mirek, najlepsza siatkarka ligi w ubiegłym sezonie. W klubie liczą, że w gablocie stanie też Puchar Polski, bo do tej pory w tych rozgrywkach drużynie szło kiepsko (ani razu nie zagrały w finale).

Niezwykle interesująco zapowiada się także drugi półfinałowy pojedynek. W ub.r. bydgoszczanki po raz pierwszy w historii klubu opuściły ekstraklasę. Ich rozbrat z elitą nie trwał jednak długo. Jeszcze latem z powodów finansowych z rozgrywek wycofał się AZS AWF Poznań i właśnie miejsce po zespole z Wielkopolski zajął Centrostal Bydgoszcz. Przed rozpoczęciem rozgrywek celem Centrostalu było utrzymanie się w ekstraklasie. Teraz nad Brdą wszyscy mają ambicje medalowe. Po rundzie zasadniczej drużyna zajmowała czwarte miejsce. Teraz walczy o półfinał i ma duże szanse na awans, bo po dwóch spotkaniach I rundy play-off prowadzi 2:0 z MKS-em Dąbrowa Górnicza.

Z kolei BKS Aluprof Bielsko-Biała prowadzony przez Igora Prielożnego to drużyna, która po wygraniu 17 meczów ligowych z rzędu była blisko przejścia do historii polskiej siatkówki. Wystarczyło, by w ostatniej kolejce rundy zasadniczej pokonała słabiutką Gedanię Żukowo, ale niespodziewanie BKS poległ 1:3. W I rundzie play-off siatkarki z Bielska-Białej, których kapitanem jest Natalia Bamber, pewnie prowadzą z AZS Białystok 2:0. - Jak każdy zespół, który doszedł do finałów, interesuje nas tylko zdobycie Pucharu Polski - mówi Natalia Bamber. - W tej chwili nie mamy w głowie innego celu, to dla nas jedno z najważniejszych wydarzeń w tym roku. Skoro do Olsztyna przyjeżdżają cztery najlepsze drużyny w kraju, a we wcześniejszych fazach pucharu nie było żadnych niespodzianek, to oznacza jedno - łatwych meczów nie będzie.

Program turnieju

półfinały (sobota)

- BKS Aluprof Bielsko-Biała - Centrostal Bydgoszcz (godz. 14.45),

- Farmutil Piła - Muszynianka Muszyna (18),

finał w niedzielę o godz. 14.45.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.