- Podbiegi nie są zbyt długie, jest dużo zakrętów. Także na strzelnicy wieje zmienny wiatr - mówi Sikora, który nigdy wcześniej nie ścigał się w Whistler. Brak trudnych podbiegów i wiatr nie sprzyjają Sikorze, który zawsze podkreśla, że woli wymagające fizycznie trasy, ale bez trudnych warunków na strzelnicy.
- Ale biorąc pod uwagę, że nie jestem jeszcze całkiem zdrowy może i to lepiej, że trasa nie jest ciężka - dodał Sikora, który w Kanadzie jest od niedzieli, a w poprzednim tygodniu był poważnie przeziębiony i prawie w ogóle nie trenował.
W klasyfikacji generalnej PŚ Sikora wyprzedza o 23 pkt. Ole Einara Bjoerdalena, ale kilka dni temu w rozmowie ze Sport.pl podkreślał, że tak naprawdę to on musi gonić Norwega. - Mało kto pamięta teraz o przepisie, że na koniec sezonu odlicza się punkty z trzech najgorszych startów, a to premiuje Bjoerndalena - mówił Sikora. - Norweg kilka razy w ogóle nie wystartował i nie straci już punktów. Ja stracę za trzy najgorsze biegi. Sytuacja wyjściowa nie jest więc tak różowa, ale będę ostro walczył do końca - podkreśla najlepszy polski biatlonista.
Na trasę Sikora wyruszy ok. północy z 32 numerem startowym. Bjoerndalen będzie biegł za Polakiem - ma numer 44.
W środę o 18.15 polskiego czasu na 15 km będą rywalizować kobiety.
Strzelam gorzej, bo szybciej biegam - co jeszcze mówił Sikora przed wylotem do Kanady ?