Trener Hannavalda: nie odpuścimy Willingen

- Po usłyszeniu komentarzy polskich mediów sugerujących, że Hannawald wygrał dzięki dopingowi, mieliśmy chwilę zawahania czy jechać do Zakopanego. W zeszłym roku nikt nie kwestionował uczciwości Adama - mówi trener kadry niemieckich skoczków Reinhard Hess.

Trener Hannavalda: nie odpuścimy Willingen

- Po usłyszeniu komentarzy polskich mediów sugerujących, że Hannawald wygrał dzięki dopingowi, mieliśmy chwilę zawahania czy jechać do Zakopanego. W zeszłym roku nikt nie kwestionował uczciwości Adama - mówi trener kadry niemieckich skoczków Reinhard Hess.

Adam Banaszkiewicz: Po Turnieju Czterech Skoczni powiedział Pan, że po Svenie Hannawaldzie nie można spodziewać się zwycięstw w Willingen i w Zakopanem. Teraz też Pan tak uważa?

Reinhard Hess, trener niemieckich skoczków: Nie miałem na myśli, że odpuścimy te konkursy. Po bardzo wyczerpującym TCS Sven odbudowuje siłę. Trening atletyczny zmniejsza szybkość, pozbawia świeżości. Chodziło mi więc o to, że nie należy zwycięstw Svena w tych konkursach traktować jako pewnik. Zresztą gdyby najbliższe zawody nie odbywały się w Niemczech, Sven miałby wolne. Skoki w ojczyźnie mają dla niego podwójne znaczenie: doping kibiców pozwoli mu nabrać większej pewności siebie, a z drugiej strony nauczy postępować w sytuacjach stresowych. Zainteresowanie jego osobą jest ogromne i trudniej o koncentrację przed startami.

Przewaga Adama Małysza w Pucharze Świata zmniejszyła się po Turnieju Czterech Skoczni o połowę. Czy Hannawald będzie próbował go dogonić?

- Naszym naczelnym celem w tym sezonie jest olimpiada. Zwycięstwa w Pucharze cieszą, ale liczą się dla nas medale olimpijskie i pod tym kątem ustawiliśmy przygotowania do całego sezonu. Na olimpiadzie chcielibyśmy zdobyć minimum dwa medale, nieważne z jakiego kruszcu - jeden w konkursie indywidualnym i jeden w drużynowym.

Martin Schmitt źle zaczął sezon, ostatnio poprawił dyspozycję. Wszystko podporządkował olimpiadzie?

- Martin był i jest w trudnej sytuacji. Miał przed sezonem ogromne oczekiwania, a okazało się, że nie odgrywa takiej roli jak rok temu. Ma już najgorsze za sobą, skoncentrował się na Salt Lake City i szczyt dyspozycji powinien osiągnąć właśnie w lutym.

Co łączy, a co różni Adama Małysza i Svena Hannawalda?

- To zupełnie inne typy sportowców, co wynika również z budowy ciała. Adam opiera swoje skoki na szybkości przy wyjściu z progu, Sven bardziej na sile i aerodynamice w czasie lotu. Jedyne, co ich łączy, to niespotykana wręcz odwaga, gotowość podejmowania ryzyka. Tylko oni, gdy są w najwyższej formie, są w stanie skakać na granicy bezpieczeństwa i potem nie upaść.

Czy rekord Małysza z zeszłego roku - 151,5 m - zostanie pobity?

- Takich skoków nie oddaje się na zawołanie i nie spodziewałbym się nowego rekordu.

Gdzie przed olimpiadą wystartują jeszcze Niemcy?

- Nie pojedziemy raczej do Hakuby, zbyt długo trwa regeneracja po takiej podróży. W Willingen i Zakopanem na pewno się pojawimy, chociaż po usłyszeniu komentarzy niektórych polskich mediów sugerujących, że Hannawald wygrał dzięki dopingowi, mieliśmy chwilę zawahania. W zeszłym roku nikt nie kwestionował uczciwości Adama, tego wymaga szacunek dla osiągnięć innych. Rozmawiałem z trenerem Tajnerem, który powiedział nam, że on i Adam zdecydowanie odcinają się od tych komentarzy. To było budujące. Sportowcy i trenerzy powinni się skupić na rywalizacji, a nie doszukiwaniu się wszędzie teorii spiskowych.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.